- Był bardzo ciężki teren i bardzo złe boisko, ale było takie samo również dla przeciwników, którzy zdobyli jedną bramkę więcej - dodał. Kosowski rozegrał słabsze spotkanie, ale i tak należał do wyróżniających się piłkarzy krakowskiego zespołu, którzy spisali się miernie. - Wydaje mi się, że jeśli drużyna Wodzisławia zagrałaby w drugiej połowie tak samo jak w pierwszej, to dostalibyśmy tych bramek więcej. Ale to my strzeliliśmy dwie bramki. Brawa dla naszego zespołu za walkę! - zakończył lewoskrzydłowy Wisły.