W "Przeglądzie Sportowym" ciekawej wypowiedzi udzielił Kamil Kosowski, który mecz z Ekwadorem rozpoczął na ławce rezerwowych. "Kosa" na placu gry pojawił się w 78. minucie zastępując Jacka Krzynówka. Na pytanie "Co się zmieniło od listopada poprzedniego roku, kiedy ograliście w Barcelonie Ekwador 3:0?". Pomocnik reprezentacji Polski odpowiedział: "Na pewno boisko było w lepszym stanie... No i w ogóle rywale mieli dobre warunki do gry - stadion praktycznie w całości zadaszony, więc nie było cyrkulacji powietrza i mogli czuć się, jak w górach. A tak naprawdę - zagrali mniej bojaźliwie niż my. Podawaliśmy do boku, wszerz boiska, zamiast do przodu. Ekwadorczycy starali się wykorzystać swoje atuty, czyli napastników... A my... co cóż...". Po tym, co pokazali biało-czerwoni w spotkaniu z Ekwadorem, Kosowski mało optymistycznie mówił o środowej konfrontacji z Niemcami. "Dzisiaj muszę mówić, że wierzę w to, że jesteśmy w stanie ich ograć, ale żebym naprawdę był jakimś wielkim optymistą i uważał, że wyjdziemy z grupy, to nie bardzo. Zostaliśmy zbici przez Ekwador, który miał być dużo słabszy i który mieliśmy spokojnie pokonać. A teraz - już w drugim meczu gramy o wszystko" - stwierdził. "Lubimy takie mecze, kiedy ma się nóż na gardle. Dawaliśmy sobie radę w takich momentach. Poza tym mecz z Niemcami to doskonała okazja na odbudowanie zaufania kibiców, które co chwilę tracimy i musimy o nie znowu walczyć" - dodał Kosowski. <a href="http://ms2006.interia.pl/wyniki#n1">Zobacz wyniki i tabelę grupy A</a> <a href="http://ms2006.interia.pl/galerie/">Zobacz galerie zdjęć z mistrzostw świata</a>