Kontrowersyjna reklama z udziałem członka wydziału szkolenia PZPN-u Andrzeja Strejlaua: Legię należy pochwalić, że już dzisiaj myśli o nowym sezonie, gdy będzie musiała sprzedać na swoje mecze 25 tysięcy biletów. Przygotowana kampania budzi jednak mieszane uczucia. Do reklamowania nowego stadionu zaangażowano m.in. znanego aktora i reżysera, sympatyka Legii - Olafa Lubaszenkę, ale reklamówka z nim wzbudza dziwne skojarzenia. Czy władze Legii naprawdę myślą, że rozmarzona mina aktora, głaskanego przez damskie dłonie i połykającego na koniec truskawkę zachęci kogoś do przyjścia na mecz Legii? Cóż to ma wspólnego ze sportem czy warszawskim klubem? Na produkcję tego filmu reklamowego wydano zapewne sporo pieniędzy. Może lepiej byłoby te środki wykorzystać w inny sposób? Na przykład na promocyjne ceny na pierwsze spotkania. Mam wrażenie, że taka akcja przyniosłaby lepsze efekty. "Takiego stadionu w naszym kraju jeszcze nie było. Przez wiele miesięcy z zapartym tchem śledziliśmy jego budowę. Już wkrótce będziemy wreszcie mogli zasiąść na trybunach tego pięknego obiektu. Mamy nadzieję, że przyciągnie on nie tylko dotychczasowych kibiców, ale także tych, którzy woleli śledzić piłkę nożną w telewizji" - mówił dla Legia.com nowy prezes Legii, Paweł Kosmala. Owszem, nowy stadion Legii (jeszcze niedokończony, bo brakuje czwartej trybuny, która ma być gotowa za rok), jak na polskie warunki prezentuje się bardzo dobrze, ale w naszym kraju już niebawem do użytku oddanych zostanie kilka obiektów podobnej, a nawet wyższej klasy. W porównaniu z wieloma stadionami w Europie, obiekt Legii nie imponuje niczym wyjątkowym. Na stadion chodzi się, aby oglądać wielkie sportowe widowiska, a przede wszystkim dlatego, aby dopingować i przeżywać mecze swojej drużyny. Bez sportowych sukcesów, bez pokazania wizji odbudowy sportowej pozycji Legii, trudno będzie zachęcić fanów, aby wrócili na Łazienkowską. Kontrowersyjna reklama z aktorem Olafem Lubaszenką: