"Poprosiliśmy FFC (Francuską Federację Kolarską) aby wyścig dobył się po jej opieką. AFLD (Francuska Agencja Antydopingowa) będzie odpowiadać za testy antydopingowe przed i podczas trwania wyścigu" - wyjaśnił Prudhomme. W przesłanym do mediów we wtorek wieczorem oświadczeniu UCI zdecydowanie potępiła decyzję ASO nazywając ją "złą" dla światowego kolarstwa. Międzynarodowa Unia przypomniała przy okazji, że zaproponowała organizatorom wielkich tourów narodowych zapisanie tych wyścigów do specjalnej kategorii "historycznej" w kalendarzu UCI z czego skorzystała dyrekcja zakończonego niedawno Giro d'Italia. "Tour de France chce pozostać poza jurysdykcją UCI, co oznacza, że nie będzie na wyścigu międzynarodowego jury, a także inspektorów antydopingowych UCI" - podkreśliła UCI, dodając, że "zawodnicy i drużyny, które wystartują (w Tour de France) muszą liczyć się z sankcjami". W marcu tego roku spółka ASO (organizator m.in. Tour de France) zdecydowała się przeprowadzić poza UCI wyścig Paryż - Nicea. Międzynarodowa Unia Kolarska wszczęła po tym procedurę dyscyplinarną przeciwko prezesowi francuskiej federacji Jeanowi Pitallierowi, ale do tej pory nie zapadły żadne decyzje. Konflikt pomiędzy UCI i organizatorami wielkich tourów trwa od 2004 roku, kiedy to ASO (Francja), RCS (Włochy) i Unipublic (Hiszpania) odmówiły przyłączenia się do cyklu ProTour, który miał zrzeszać największe wyścigi i gwarantować udział w nich 18 zespołom ProTour. Organizatorzy tegorocznego Tour de France postanowili, że w wyścigu nie wystąpi ekipa Astana, której niektórzy zawodnicy byli w ubiegłym sezonie zamieszani w aferę dopingową. Pozbawia to szansy obrony tytułu zawodnika tej grupy Alberto Contadora, zwycięzcę Giro d'Italia 2008. Jak powiedział podczas wtorkowej konferencji dyrektor Tour de France "nie ma nic przeciwko samemu Contadorowi" a decyzja dotyczyła grupy stosującej w przeszłości niedozwolone metody wspomagania. Zapewnił także, że w nic nie stoi na przeszkodzie, aby Astana wystąpiła w kolejnej edycji, w 2009 roku.