Kiedy w programie Polsatu Sport "Cafe Futbol" powiedziałem o "komisji transferowej" Lecha Poznań, Wojciech Kowalczyk uśmiechnął się pod nosem. - O co chodzi? - zapytałem "Kowala", który słynie z krytycznego spojrzenia i z ciętego języka. 39-krotny reprezentant Polski odparł: "Słowo komisja źle mi się kojarzy". Okazuje się jednak, że "komisja transferowa" została zaczerpnięta z zachodnich, a nie PRL-owskich wzorców. Pięciu ludzi, po dokładniej analizie danego zawodnika, zasiada do decydującej dyskusji. Są to: właściciel Lecha Jacek Rutkowski, prezes klubu Andrzej Kadziński, dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk, szef skautingu Andrzej Czyżniewski (często towarzyszy mu Piotr Rutkowski) oraz trener Franciszek Smuda. Pracuje na nich cały sztab szkoleniowy, oglądający piłkarzy w Polsce oraz sześciu skautów w Europie, podzielonych na kilka rynków. Kadziński mówi: "Wypracowaliśmy pewien wzorzec postępowania i myślę, że efekty pracy już są widoczne". Trudno zaprzeczyć, kiedy w składzie "Kolejorza" widzi się takich zawodników, jak Robert Lewandowski, Sławomir Peszko czy Semir Stilić. Nie inaczej było w przypadku Manuela Arboledy, który co prawda był już bardzo znany w Polsce przed przejściem do Lecha, ale na "komisji transferowej" wzbudził największe emocje. Okazuje się, że właściciel Lecha, Rutkowski, został przegłosowany! Prezes Kadziński uśmiecha się pod nosem i mówi: "Cóż, przyznaję, że głosy w sprawie Arboledy były podzielone, ale... wygrał głos rozsądku". Dziś Arboleda to serce Lecha Poznań. Wydaje mi się, że to prawdziwy kapitan drużyny. Rafał Murawski nie ma takiego charakteru, jak Kolumbijczyk. Oglądając z trybun mecz Lecha z Austrią Wiedeń, przeżyłem jeden z najwspanialszych wieczorów w historii mojej przygody z piłką, a to, co grali Arboleda i Peszko, to była wielka sprawa! Wszyscy piłkarze "Kolejorza" zasłużyli na wielkie brawa, ale... ta dwójka na jeszcze większe. Stilić kosztował 600 tysięcy euro, a Lewandowski 350 tysięcy, za Arboledę przelano 450 tysięcy dolarów (około 300 tysięcy euro), a Peszko przyszedł do Lecha bez sumy odstępnego - po wygaśnięciu kontraktu z Wisłą Płock. Sporo? Dziś Stilić jest wart z 3 miliony euro, Lewandowski też z 3 miliony. Jak ktoś chciałby kupić od ręki Arboledę czy Peszkę, zimą musiałby zaczynać negocjacje od 2 milionów euro. Czyli Lech wydał na czterech piłkarzy 1,25 miliona euro, a lekką ręką - już teraz - mógłby na nich zarobić 10 milionów! Dlaczego to wszystko nie funkcjonowało od razu? - zapytałem prezesa Kadzińskiego. Szef klubu relacjonuje: "Po fuzji Amiki z Lechem potrzebowaliśmy trochę czasu. Musieliśmy to wszystko zorganizować od podstaw. W dodatku trzeba było znacząco zwiększyć budżet. Dziś mamy ciekawy team skautingu, ale... w zachodnich klubach takie komórki kosztują tyle, ile wynosi roczny budżet klubu w Polsce". Okazuje się, że "komisja transferowa" obradowała w ostatnich dniach i już zastanawiała się nad piłkarzami, których należy sprowadzić zimą i latem 2009 roku. Kadziński tłumaczy: "Wszystkie działania muszą być prowadzone systematycznie. Najlepiej jest oglądać zawodnika w jego naturalnym środowisku - w trakcie meczu, kiedy przeżywa stres. Warto śledzić danego zawodnika i w zwycięskich spotkaniach, i w tych, w których jego drużynie nie idzie". Okazuje się, że Lech oceniał Lewandowskiego w kilkunastu meczach Znicza Pruszków. Operacja Stilić też trwała siedem miesięcy. Kadziński mówi: "To, że Stilić ma papiery na granie, to widać było już na płytach DVD, ale to za mało. Rozmowy na temat jego transferu były szczególnie trudne, gdyż ojciec stawiał warunek, że syn koniecznie musi grać w pierwszym składzie, aby się rozwijać. Jednak przyjmowaliśmy to ze zrozumieniem. Nie po to sprowadzaliśmy Stilicia, Lewandowskiego, czy Peszkę, aby siedzieli na ławce rezerwowych". W najbliższych miesiącach możemy się spodziewać nowych transferów do Lecha. Kadziński zaznacza: "Chcemy mieć kadrę 25-26 osobową, licząc też 3-4 najzdolniejszych zawodników z zespołu Młodej Ektraklasy. Już teraz na wielu pozycjach mamy podwójną obsadę". Co z Murawskim, któremu po sezonie wygasa kontrakt? Lech chce przedłużyć umowę z 16-krotnym reprezentantem Polski, ale nie za wszelką cenę (mówi się o rocznej gaży sięgającej 400 tysięcy euro). Kadziński zauważa: "Rafał ma coraz większe ciśnienie na grę w innym klubie, coraz więcej menedżerów krąży wokół niego. Od nas dostanie ciekawą propozycję, ale... nasi skauci wytypowali już jego następców. Chcemy się przyjrzeć piłkarzom zdecydowanie młodszym od 27-letniego Rafała, którzy w ciągu pół roku, może roku, byliby w stanie grać na jego poziomie". Już nie mogę się doczekać meczu Lecha z CSKA Moskwa (27 listopada), jednym z czołowych klubów w Europie, w którym występuje wiele gwiazd. Na czele z bramkarzem Igorem Akinfiejewem (28-krotny reprezentant Rosji, wyceniany na kilkanaście milionów euro), świetnym Jurijem Żirkowem (rewelacja EURO 2008, w lidze rosyjskiej w tym sezonie 2 bramki i 9 asyst), który operuje z lewej strony, ofensywnym pomocnikiem Serbem Milosem Krasicem (6 goli i 7 asyst), czy napastnikiem z Brazylii Vagnerem Love (17 bramek i 4 asysty). Tak jak Smuda cieszy się z rozwoju talentu Lewandowskiego, tak Walerij Gazzajew może być dumny z 18-letniego Alana Dzagojewa (8 goli i 8 asyst, a zaczął grać dopiero od 7. kolejki, już zadebiutował w drużynie narodowej Rosji prowadzonej przez słynnego Holendera Guusa Hiddinka). To będzie wielki sprawdzian dla młody wilków "Kolejorza"!