Łukasz Piszczek, 13-krotny reprezentant Polski przemówił. W "Przeglądzie Sportowym" udzielił wywiadu Antoniemu Bugajskiemu. I powiedział prawdę o polskiej piłce - tej piłce sprzed kilku lat. Brutalną prawdę. Dziennikarz dopytuje się, jak wyglądała zrzutka wśród piłkarzy Zagłębia Lubin przed ostatnim meczem sezonu 2005/2006? Łukasz Piszczek relacjonuje: "Uczestniczył w niej cały zespół. Tak mi się wydaje, choć ja naprawdę nie zastanawiałem się, kto i do czego się dorzuca. Przyszło do mnie kilku starszych kolegów i komunikat był jasny: musimy się zrzucić, bo duża kasa jest potrzebna i inni też się zrzucają". Reprezentant Polski, piłkarz lidera Bundesligi - Borussii Dortmund, mówi: "Byłem młodym zawodnikiem, zależało mi, by mieć miejsce w drużynie, by funkcjonować w grupie. Nie życzę żadnemu młodemu piłkarzowi, żeby kiedykolwiek znalazł się w takiej sytuacji, jak ja wtedy. Starzy wydają polecenie, a młody ma wybór - albo gra z nimi albo przeciwko nim". Ostatnio były prezes PZPN Michał Listkiewicz napisał w "Super Expressie", że przeprasza za to, co stało się z polską piłką. Ale od razu dopytywał się, gdzie są inni. No tak, najlepiej rozglądać się na boki i szukać innych winnych. Inna rzecz - czy były prezes PZPN, który rządził przez prawie dziesięć lat może ot tak sobie przeprosić i dalej udawać, że świeci słońce, skoro zarzuty korupcyjne postawiono już prawie 400 osobom? W moim przekonaniu Piszczek opisuje normę w polskiej piłce sprzed kilku lat. Tę normę w salach sądowych udowadniają prokuratorzy Krzysztof Grzeszczak i Robert Tomankiewicz. O tej normie mówi również Janusz Wójcik, który na pytanie o mecze decydujące o mistrzostwie Polski z 1993 roku, odpowiada, że "Legia tylko kontrolowała sytuację". Iluż cwaniaków "tylko kontrolowało sytuację"? Iluż dorobiło się krocie na tym, że polska piłka była okradana i upadła na dno? Iluż było bandytów w korkach, którzy - takich jak Piszczek - sprowadzili na złą drogę? Świetną dziennikarską robotę wykonał Dariusz Tuzimek i jego ludzie w n-Sporcie pokazując, co robi Andrzej B. w Hutniku Warszawa. Co na to PZPN? Zaczął deliberować, co naprawdę robi Andrzej B. - może jest tylko kierowcą? Tak jak Ryszard F. był tylko fryzjerem. Wójcik pytany o aferę korupcyjną, zaczął mówić: "Czy Fryzjer był szefem piłkarskiej mafii w Polsce? Bądźmy poważni!". Właśnie, bądźmy poważni, prezesie Listkiewicz! Czy pan nie wiedział, co się dzieje z polskim futbolem w ostatnich kilkunastu latach, jako sekretarz generalny PZPN, wiceprezes, a w końcu długoletni prezes?! Ileż jeszcze padnie słów - w mediach i w sądach - aby udowodnić beznadzieję, która nam towarzyszyła i oduczyła polskich piłkarzy konkurencji, a polskich sędziów sprowadziła na manowce... Dziś pisze pan, że zwrot o "jednej czarnej owcy" był naiwnością. Doprawdy? Dyskutuj na blogu Romona Kołtonia