Zbigniew Boniek - w czasie finału Interu z Bayernem - zauważył po kolejnej akcji, że Milito i Mueller mają nazwiska na M, ale jednak to nie to samo. To fakt - ten finał rozstrzygnął geniusz Argentyńczyka, który strzelił dwa kapitalne gole. Pierwszy gol Diego Milito był dla mnie kosmiczny - miałem takie wrażenie, że sam go sobie wypracował i sam strzelił (no, z małą pomocą Wesleya Sneijdera). "La Gazzetta dello Sport" oceniła występ 30-letniego snajpera na notę 10 z plusem! W pełni na to zasłużył - to był jego wieczór!!! Obecny prezydent Interu, Massimo Moratti miał dwadzieścia lat, kiedy "Czarno-błękitni" po raz ostatni wywalczyli Puchar Europy. Wówczas klubem kierował jego ojciec Angelo, którego ogarnęła pasja "calcio", a zarazem miał wizję, w której centralną rolę odgrywał genialny szkoleniowiec Helenio Herrera. Zaowocowało to drużyną, która dwa razy wygrała Puchar Europy i dwa razy Puchar Interkontynentalny. Massimo przejął klub w 1995 roku i przez lata był chaotyczny - w polityce trenerskiej, a zarazem personalnej. Przynosiło to raczej "sukcesiki", parafrazując Jose Mourinho, niż sukcesy. W końcu wybuchła afera "calciopoli". Moratti po pierwsze wykorzystał trudny czas rywali, a po drugie zaczął ufać trenerom. Roberto Macini pracował u niego cztery pełne lata! Na krajowym podwórku Inter nie miał sobie równych, ale zawodził w Europie. Więc za Manciniego przyszedł Mourinho, który dokonał rzeczy niebywałej. Abstrahuję od stylu preferowanego przez Portugalczyka, który mnie nie zachwyca. Nie nawiązuje również do jego wojenek medialnych (często pozbawionych smaku), a także prowokacji wymierzonych w sędziów (wręcz brutalnych). W sali prasowej Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie Mateusz Borek podkreślił: "Na koniec liczy się tylko zwycięstwo"... Stojący obok niego trener reprezentacji dziennikarzy, Wojciech Jagoda kiwał ze zrozumieniem głową. "Zgodzisz się, że trenerzy - że posłużę się przykładem Mourinho - to trochę osobowości psychopatyczne?" - zagaduję ambitnego coacha. Wojtek przytakuje z uśmiechem, zdając sobie sprawę, jak sam próbuje oddziaływać na grupę ludzi, która kopie piłkę dla przyjemności... Na pewno Moratii może za swoje pieniądze kupić prawie wszystko (jest potentatem naftowym, mającym mnóstwo dochodowych firm), ale aby powtórzyć wyczyn ojca Angelo, musiał na swojej drodze spotkać Mourinho. A ten z kolei miał nosa do Milito. Kiedy już niemal napisałem cały ten tekst, na lotnisku Barja w Madrycie kupiłem mediolański dziennik "La Gazzetta dello Sport", który napisał o "czynniku trzech M", też łącząc osoby Morattiego, Mourinho i Milito. Właśnie w takiej kolejności...