I może nie byłoby w tym nic denerwującego gdyby nie "amerykański" akcent redaktora Kołtonia i jego "nieprawdopodobna" skłonność do patosu oraz nadużywania wyrazów obcych. Być może to drobiazgi, ale w końcu w trakcie dzisiejszego meczu sam naczelny Przeglądu Sportowego mówił, że: "życie składa się z drobiazgów". My gdy słyszymy komentarze Romana Kołtonia mamy nieodparte wrażenie, że właśnie ze Stanów Zjednoczonych łączy się z nami Mariusz "Max" Kolonko. Czy was ta maniera irytuje w podobnym stopniu jak nas? Dyskutujcie.