Piłkarze Lecha odnieśli najwyższe zwycięstwo w historii występów w europejskich pucharach. Rewanż, który odbędzie się za dwa tygodnie, powinien być tylko formalnością. Trener Lecha Franciszek Smuda przestrzegał przed zbytnim lekceważeniem rywala, porównując go do "średniaków Bundesligi - Energie Cottbus czy Arminii Bielefeld". W Poznaniu okazało się, że drużynie Grasshoppers bardzo daleko jest do klubów z ligi niemieckiej. Szkoleniowiec "Kolejorza" zdecydował się na dokonanie drobnej korekty w składzie. Wystawił od pierwszej minuty Roberta Lewandowskiego i Hernana Rengifo. Dwójka napastników Lecha w pierwszych minutach spotkania z łatwością ogrywała obrońców Grasshoppers. Już w 2 min. z woleja uderzał Rengifo, lecz wysoko ponad bramką. W następnej akcji Peruwiańczyk był już dokładniejszy. Po dośrodkowaniu Stilicia, Rengifo głową trafił do siatki. Na bramkę gości sunął atak za atakiem i po niespełna kwadransie było już 2:0 dla Lecha. Akcję Stilicia i Rengifo skutecznie zamknął Lewandowski. Zawodnicy Grasshoppers przez blisko pół godziny sprawiali wrażenie mocno zaskoczonych ostrym tempem narzuconym przez gospodarzy. Próby skonstruowania ataku kończyły się zwykle stratą w środku boiska. Dopiero w 27 min. groźnie główkował Demba Toure, ale niecelnie. Drugą odsłonę od groźnego strzału rozpoczął Rafał Murawski, a potem przez kilka minut w opałach znaleźli się obrońcy Lecha. Grasshoppers jednak nie potrafił wykorzystać momentu dekoncentracji rywala. Tymczasem lechici uspokoili sytuację w 56 min. gdy po strzale w słupek Stilicia, Lewandowski dobił piłkę do pustej bramki. Od tego momentu mecz stał się jednostronnym widowiskiem, a każda akcja gospodarzy zwiastowała kolejne bramki. Stuprocentowych sytuacji nie wykorzystał Murawski i Stilić, ale z pomocą Lechowi przyszedł obrońca Grasshoppers - Guillermo Vallorii, który pechowo trafił do własnej siatki. Na zakończenie z dystansu trafił wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Dmitrije Injać i Sławomir Peszko. Ten ostatni miał okazję grać przeciwko Grasshoppers w Pucharze UEFA jeszcze w barwach Wisły Płock. Wówczas płocczanie odpadli z rozgrywek, teraz Peszko mógł się zrewanżować Szwajcarom za niepowodzenie sprzed trzech lat. 2. runda Pucharu UEFA Lech Poznań - Grasshoppers Zurych 6:0 (2:0) Bramki: 1:0 Hernan Rengifo (4.), 2:0 Robert Lewandowski (14.), 3:0 Robert Lewandowski (57.), 4:0 Guillermo Vallori (77. samobójcza), 5:0 Dmitrije Injać (84.), 6:0 Słwomir Peszko (89.). Sędzia: Thomas Vejlgaard (Dania). Widzów: 17 tysięcy. Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Tomasz Bandrowski, Semir Stilic (89. Anderson Cueto)- Robert Lewandowski (80. Dmitrije Injac), Hernan Rengifo (86. Piotr Reiss). Grasshoppers: Eldin Jakupovic - Kay Voser, Guillermo Vallori, Josip Colina, Fabio Daprela (82. Yassin Mikari) - Davide Calla (46. Steven Zuber), Vero Salacic, Ricardo Cabanas, Samel Sabanovic, Senad Lulic - Demba Toure (46. Raul Bobadilla).