Powtórzyć tak olbrzymi sukces już w następnym roku to niesamowicie ciężka sprawa. W historii największej pokerowej imprezy na świecie ta sztuka udała tylko czterem zawodnikom, a ostatni z nich - Johnny Chani - dokonał tego prawie dwadzieścia lat temu! Hachem i tak wytrwał w turnieju głównym relatywnie długo. Ostatecznie poległ, gdy wszedł "all-in" z parą asów. Jego rywal miał jednak "trójkę", odsyłając obrońcę tytułu do domu z 42 tysiącami dolarów (238. miejsce). Historia Hachema to jeden z licznych przykładów, jak pasja do gry w pokera i nieco szczęścia może zmienić całe życie. Ten urodzony w Libanie mężczyzna wyemigrował do Australii w 1970 roku. Na Antypodach imał się przeróżnych zajęć - był kręgarzem i agentem nieruchomości. Żonaty ojciec czwórki pociech nie rozstał się jednak ze swoją pokerową pasją i w 2005 roku przyjechał wraz z kolegami do Las Vegas. W hazardowej stolicy świata zajął 10. lokatę w jednym z turniejów, do którego wpisowe wynosiło 1000 dolarów. Pozwoliło mu to otrzymać przepustkę do imprezy głównej, a później było jeszcze lepiej... Hachem zostawił w pokonanym polu aż 5618 graczy i triumfował w World Series of Poker. Poza tytułem, zabrał także do domu bagatela 7,5 mln dolarów oraz zdobył serca milionów swoich rodaków. Zresztą już finałowa rozgrywka toczyła się w obecności wielu fanów z Australii, a chóralne śpiewy: "Aussie, Aussie, Aussie, Oi!, Oi!, Oi!" przeszły do historii imprezy. Sukces i sława zmieniły oczywiście sporo w życiu Hachema. Porzucił on wszystkie swoje dotychczasowe zajęcia i dołączył do teamu PokerStars. Tak z kręgarza został zawodowym graczem, który jeżdżąc po świecie robi to, co lubi i jeszcze świetnie mu za to płacą,.. Inną pokerową gwiazdą, która pożegnała się z imprezą, jest niezwykle lubiany Daniel Negreanu. Odpadł chwilę po Hachemie, a jego pogromcą okazał się David Woo. Popularnemu "Poker Kid" nie wystarczyły "Q" i "A" w jednym kolorze. Woo pokazał "K" i "J" (także w jednym kolorze) i to, biorąc pod uwagę korzystny dla niego układ kart wspólnych, przeważyło. Odpadnięcie Negreanu to cios dla promujących go mediów oraz wiernie dopingujących fanów. A tych ostatnich - głównie ze względu na jego chłopięcy wyraz twarzy i agresywny, skłonny do ryzyka styl gry - nie brakuje. Kanadyjczyk zdaje sobie sprawę ze swojej popularności i wykorzystuje ją doskonale, udzielając się w wielu specjalistycznych mediach i tworząc własny wortal pokerowy. Pozwala mu na to aż 7,5 mln dolarów zarobionych przy stole. W turnieju głównym pozostało już mniej niż stu zawodników. Wielki finał (w czwartek) zbliża się wielkimi krokami. Wśród liderów w sztonach są Lee Kort, Michael Binger oraz Jamie Gold, który jako pierwszy przekroczył trzy miliony. Triumfator będzie jednak potrzebował ponad 87 milionów. Jest więc blisko, a jednocześnie tak daleko. Witek Cebulewski, Las Vegas