Kliczko przyjechał do Polski, by razem z Albertem Sosnowskim wziąć udział w konferencji przed walką o mistrzostwo świata WBC, do jakiej dojdzie 29 maja na stadionie Veltins Arena w Gelsenkirchen. Sala konferencyjna warszawskiego hotelu Hilton pękała w szwach i nic dziwnego, tej klasy pięściarze, co Kliczko nie przyjeżdżają do Polski codziennie. Starszy z braci Kliczko ważył słowa, jakby to od tego, a nie jak od ciosów miało zależeć to, kto zdobędzie mistrzowski pas. - Teraz szanse na wygranie walki można ocenić tylko 50 na 50. Nie ma na świecie eksperta, który przed walką byłby w stanie przewidzieć jej wynik - podkreślał Kliczko. Sosnowski dodawał sobie otuchy. To potrzebne, wszak wejdzie do ringu przeciwko człowiekowi, który słynie z żelaznej, a nie porcelanowej szczęki, którego nikt od 2003 r. nie pokonał. - Do wygranej nie wystarczy sama siła. Ważne też są taktyka i elementy szybkościowe itd. Wykorzystamy do najwyższego poziomu moją ruchliwość, szybkość i agresywność. Nie jade do Niemiec po to, żeby tylko wejść do ringu i wziąć moją gażę za udział w walce. Coraz mocniej do mnie dociera, że mogę zostać mistrzem świata! Faktycznie, Witalij ma twardą szczękę, ale czasami musi być ten pierwszy raz, kiedy i ona nie wytrzyma. Sosnowski podkreśla, że będzie dobrze przygotowany na godzinę "0". - Przygotowanie fizyczne, praca z psychologiem dopracujemy każdy detal i to pozwoli mi na bardzo dobrą postawę w ringu - zapewnia Polak. - Dzięki zaproszeniu do walki o mistrzowski pas moja kariera zaczyna się na nowo, nabiera przyspieszenia. Szykowałem się do obrony mistrza Europy, a tu dostałem szansę walki o mistrzostwo świata z Witalijem Kliczko. To prezent od losu. Jeśli zdobędę ten tytuł, to będę mógł śmiało powiedzieć, że uważam się za najlepszego polskiego boksera w wadze ciężkiej - stwierdził Sosnowski. - Najważniejsze, że polski boks jest coraz mocniejszy. O mistrzowskie pasy walczyć będą nie tylko ja, ale też m.in. Krzysiek Włodarczyk, Tomek Adamek. W hierarchii światowego boksu stoimy coraz wyżej - dodaje Sosnowski. Jak Kliczko zareagował na to, że Sosnowski powiedział, że jest za stary i najlepsze lata ma już za sobą? - Albert, masz rację. Jestem starszym człowiekiem, a tu na skroniach mam wiele siwych włosów. Ale mam też moc i nawet wbrew mojemu zaawansowanemu wiekowi chęć, żeby pokazać kim jestem. Pas WBC jest najbardziej prestiżowy i jeśli kiedykolwiek zdecyduję się go oddać, to zrobię to tylko dobrowolnie i nikt mi go nie odbierze - podkreślił Witalij Kliczko. - Proszę spojrzeć - Muhammad Ali, Lennox Lewis i Mike Tyson przeminęli, żaden z nich mi nie odebrał pasa! - O Sosonowskim słyszałem kilka lat temu, nie wiem kto był rywalem Alberta, ale Polak w drugiej, czy trzeciej rundzie znokautował rywala - wspominał ukraiński mistrz. - Teraz Albert ma niebieski pas mistrza Europy, który jest mniej wartościowy od zielonego mistrza świata, który do mnie należy, ale 10 lat temu sam miałem ten niebieski, więc wszystko przed Sosnowskim. Kliczko dodał, że jego przygotowania do walki się już zaczęły. - Mówiłem wiele razy, że boks jest jak szachy. Na pewno Albert będzie chciał mnie zaskoczyć. Znam Alberta, analizuję jego słabe i mocne strony. To będzie też walka psychologiczna. Wiele czynników od teraz do 29 maja będzie miało wpływ na to, kto będzie w lepszej formie i kto wygra - analizował Ukrainiec. Trenerem Witalija Kliczki jest Fritz Zdunek. - Pracujemy razem ponad 15 lat, Fritz pracował też z Dariuszem Michalczewskim. Znam go bardzo dobrze jako trenera, jestem zadowolony ze współpracy. Trenerem Alberta jest Fiodor Łapin, o którym słyszałem wiele dobrego. Boks jest tak naprawdę sportem zespołowym, wiele zależy od tego, jak teamy się spiszą - powiedział Kliczko. Witalij nie chciał oceniać swego ewentualnego następnego przeciwnika. - Nie ma mowy, by mówić teraz o następnej walce. Oczywiście, Albert nie jest Muhammadem Alim, nie ma wielkiego nazwiska, ale jest młody i perspektywiczny. Przede wszystkim muszę pokazać, że jestem silniejszy od Sosnowskiego, a później mogę mówić o następnych rywalach - klarował Kliczko. - Kto jest silniejszy, ja czy mój brat Władimir? On jest młodszy, ma najlepsze na świecie umiejętności, świetny lewy prosty, zdobył trzy pasy mistrzowskie on jest lepszy. Jedynym pięściarzem, który jest w Władymira pokonać, jest ona sam - odpowiedział Witalij. Kliczko zdradził, że inwestuje zarobione na ringach pieniądze w edukację trójki dzieci. - Chciałbym, aby każde z nich skończyło studia na Harwardzie. Edukacja dzieci to najlepsza inwestycja - podkreślał Witalij Kliczko. Dariusz Jaroń, Warszawa