W latach 80. ubiegłego stulecia Boston Celtics Larry'ego Birda i Los Angeles Lakers Earvina "Magic" Johnsona dominowali na parkietach NBA i seryjnie występowali w finałach rozgrywek. W niedziele odradzający się "Celtowie" bez kłopotów ograli utytułowanych rywali. Podopieczni Doca Riversa już w pierwszej kwarcie (32:23) wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do ostatniej syreny. Ekipę z Bostonu do wygranej poprowadził Paul Pierce (33 punkty), któremu dzielnie sekundowali Kevin Garnett (22) i Ray Allen (19). Wśród gospodarzy 22 "oczka" zapisał w dorobku Kobe Bryant, ale lider "Jeziorowców" trafił tylko 6 z 25 rzutów z gry. Dla Celtics to już 26. zwycięstwo w 29. spotkaniu sezonu. Z kolei team z Kalifornii poniósł 11. porażkę z 30. meczu rozgrywek. W innym spotkaniu Portland Trail Blazers rozbili Philadelphię 76ers 97:72 odnosząc 13. zwycięstwo z rzędu! Co ciekawe po trzech kwartach goście prowadzili jednym punktem, ale Trail Blazers ostatnią część gry wygrali aż 35:9. Zespół z Portland, który rozpoczął sezon od słabego bilansu 5:12 dogonił Denver Nuggets na szczycie Northwest Division. W spotkaniu z 76ers najlepszym strzelcem drużyny był Brandon Roy (22). Po drugiej stronie parkietu o dwa punkty więcej zanotował Andre Iguodala. Niedziela na parkietach NBA: New York Knicks - Chicago Bulls 83:100 Portland Trail Blazers - Philadelphia 76ers 97:72 Denver Nuggets - Golden State Warriors 95:105 San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 111:87 Sacramento Kings - Phoenix Suns 102:117 Los Angeles Lakers - Boston Celtics 91:110