Dochodziła ostatnia minuta doliczonego czasu gry. Zegar na stadionie "Emiratów" wskazywał, że arbiter lada moment zakończy mecz. Było 4:3 dla Arsenalu. Niektórzy kibice "Kanonierów" opuścili stadion znacznie wcześniej, przy stanie 4:2 dla ich drużyny. Może chcieli zdążyć na metro? Jednak nie czekając na ostatni gwizdek sędziego, ostatni szturm przypuścili gracze Tottenhamu. Piłkę prze polem karnym dostał Luka Modrić. Zamiast podawać kolegom Chorwat oddał rozpaczliwy strzał na bramkę Manuela Almunii. Atomowe uderzenie z woleja zatrzymało się na słupku, ale na miejscu był Aaron Lennon, który z zimną krwią skierował piłkę do bramki gospodarzy. Większość stadionu zamarła, lecz w sektorze fanów Tottenhamu zawrzało. Od 2:4 do 4:4! Niemożliwe stało się faktem. Na fali emocji piłkarze podbiegli do swoich kibiców aby wspólnie cieszyć się z cennego punktu. I tu następuje kluczowy moment naszej opowieści. Jeden z rozszalałych fanów przeskoczył niską barierkę oddzielającą trybuny od boiska i wskoczył na leżącego na murawie i cieszącego się Aarona Lennona. Szybko dołączyli do nich kolejni gracze Harrego Redknappa i po chwili na boisku mieliśmy "kupkę" złożoną ze świętujących zawodników i jednego kibica. Jeszcze zabawniej zrobiło się, gdy "intruza" postanowili wyciągnąć z grona piłkarzy funkcjonariusze służb porządkowych. Panowie w pomarańczowych kamizelkach szybko podbiegli do radujących się piłkarzy i próbowali wyciągnąć za nogi będącego w euforii kibica. Udało im się to dopiero po kilkunastu sekundach. Szczęśliwy kibic przejdzie z pewnością do historii, ale ten mecz oznaczać może dla niego jeszcze coś innego: nawet kilka tysięcy funtów kary i dożywotni zakaz stadionowy (przynajmniej na Emirates Stadium). Tak ostre kary przewidziane są bowiem w Anglii za wtargnięcie na murawę. Czy było warto? Sami oceńcie...