Kasperczak nie zamierza stosować żadnych nerwowych posunięć w stosunku do Pawła Brożka, któremu ostatnio nie idzie strzelanie goli. Ogólnie do problemu fatalnej skuteczności podchodzi optymistycznie, gdyż drużyna stwarza okazje strzeleckie. - Trzeba je tylko skonkretyzować. Paweł Brożek szuka szans. Miałem wielu dobrych napastników, którzy tracąc zaufanie do swych umiejętności, nie mieli łatwo ze zdobywaniem goli i musieli dopiero odzyskać wiarę w siebie. Nie można negatywnie reagować w stosunku do Pawła, chyba że za długo taki stan będzie trwał. Ale Paweł też musi pokazać, że chce przełamać niemoc, że ona go denerwuje - mobilizuje "Brozia" Kasperczak. Henryk Kasperczak ma już pomysł na osiągnięcie szybkiej pozytywnej reakcji Wisły Kraków, która ostatnio gra słabo i nudno jak flaki z olejem. Zamierza go zrealizować poprzez poprawę dyspozycji fizycznej zespołu i zmiany w ustawieniu piłkarzy na boisku. - Przy układaniu taktyki postaram się optymalnie wykorzystać predyspozycje każdego zawodnika. Na razie Juniora Diaza ustawiłem na lewą obronę, a Piotrka Brożka przesunąłem do pomocy i ten eksperyment wyszedł nienajgorzej. Przy czym oni są w stanie pograć jeszcze lepiej, niż w pucharowym meczu z Gdańsku. Mogą zastosować wymienność pozycji na tej lewej stronie - uważa trener. Zaznaczył też, że dużego ryzyka nie podejmuje dokonując tych zmian i może wyniknąć z tego tylko pożytek. Maksymą pana Henryka jest "śpiesz się powoli", ale tym razem postara się odmienić zespół w "tempie jak najlepszym". - Zostało nam do rozegrania dziesięć meczów, więc nie możemy czekać, tylko musimy zdobyć tyle punktów, ile potrzeba do zdobycia mistrzostwa Polski - zaznaczył. "Henry" powiedział bez ogródek, że - z wielu przyczyn (zwłaszcza kontuzje w okresie przygotowawczym) - drużyna fizycznie nie wygląda dobrze. - Na przykład Łobodziński nie jest w pełni formy, bo miał kłopoty zdrowotne, Kirmowi brakuje świeżości i dynamiki. Trzeba to uregulować, braki fizyczne na pewno poprawimy - powiedział szkoleniowiec. Po konferencji trener Kasperczak przypomniał, że pod jego skrzydłami ze strzelaniem goli przełamywali się słynni napastnicy, jak słynny Kameruńczyk Roger Milla (pan Henryk prowadził go w Saint-Etienne), czy Maciej Żurawski w Wisle. - Mamy duży problem z konstruowaniem akcji. Szwankuje gra skrzydłami i brakuje nam celnych podań prostopadłych. Musimy temu zaradzić - zapowiada Henryk Kasperczak i pokłada spore nadzieje w Ba. Michał Białoński, Kraków CZYTAJ TAKŻE <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/kasperczak-stawia-na-ba-i-maleckiego,1454322">Kasperczak stawia na Ba i Małeckiego</a>