- Jesteśmy w wyraźnym dołku - nie kryje Kasperczak. - Nie mam pretensji do piłkarzy, bo walczyli i dali z siebie wszystko, ale co z tego skoro znowu przegraliśmy. Do momentu utraty bramki jeszcze jakoś to wygląda, ale później jest coraz gorzej. Moim zdaniem głównie problem leży w głowach, choć indywidualne błędy także niestety nam się zdarzają. Zrobimy co w naszej mocy, by przed zimową przerwą jeszcze zdobyć jakieś punkty, a później zastanowimy się jakich zmian trzeba dokonać, bo że takie są potrzebne nie ulega wątpliwości. Dziś dodatkowo szkoda, że w ważnym momencie opuścił nas jeszcze Tomek Hajto, który zachował się bardzo nieodpowiedzialnie.