- Grały dwa zespoły, które walczą o utrzymanie - bystro zauważył szkoleniowiec zabrzan. - Więcej szczęścia miał ŁKS. W pierwszej połowie obie drużyny badały się, a ŁKS w końcówce szczęśliwie zdobył gola. Druga bramka miała aspekt psychologiczny, bo moi piłkarze nie podjęli już walki i o to mam do nich pretensje. ŁKS mógł ten mecz zremisować, a my musieliśmy zwyciężyć. Po drugim golu ŁKS wyczuł, że może to wygrać, lepiej operował piłką i osiągnął swój cel. U nas zabrakło determinacji. Jest więc niezadowolenie, ale musimy mieć nadzieję, że będzie lepiej i szczęście jeszcze się do nas uśmiechnie. W następnych meczach będziemy szukali rozwiązania tej trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Nie chcę wypowiadać się na temat kroków, jakie Górnik podejmie w sprawie występu Tomasza Hajty w dzisiejszym meczu. - Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, bo miniony tydzień był pełen zawirowań w naszym klubie - ocenił szkoleniowiec ŁKS-u, Grzegorz Wesołowski. - Trener Kasperczak powiedział, że ŁKS mógł się zadowolić remisem. Taki wynik skomplikowałby jednak naszą sytuację. To jeszcze nie jest koniec ligi i jeszcze nie utrzymaliśmy się. Przy wynikach, które padają, trudno przewidzieć, ile punktów trzeba będzie zdobyć, żeby się utrzymać. Musimy walczyć dalej i zdobyć jeszcze kilka punktów.