- Nie chodzi o ustalenie, jakie miejsce jest realne. Ostatnia wygrana w Pucharze Europy bardzo mnie podbudowała. Jestem na fali, a tutaj nie mam nic do stracenia - dodała polska alpejka. - Na pewno nie będę zjeżdżać ostrożnie, byle tylko dotrzeć do mety. Interesuje mnie walka na tyczkach, gdyż tylko w taki sposób można cokolwiek osiągnąć. Chcę pokazać, co potrafię. Stres mnie nie paraliżuje. Na pewno serce będzie mocniej bić, lecz tłumaczę sobie, że to zawody jak każde inne - stwierdziła Karasińska. - Kaśka ma po prostu zjechać najlepiej jak potrafi, a wtedy wynik sam przyjdzie - podkreślił trener Roland Bair.