"Następnie specjalna komisja, analizując zapis danej sytuacji w kilkadziesiąt godzin po kolejce decydowałaby co dalej, mogąc za brutalną jazdę wykluczyć zawodnika z kolejnych spotkań. Może wtedy co niektórzy uświadomiliby sobie, że nie są na torze sami, że muszą się liczyć także ze zdrowiem i życiem innych" - dodał indywidualny mistrz świata juniorów. Karol Ząbik w minioną niedzielę uczestniczył w koszmarnie wyglądającym karambolu. W piątym biegu spotkania Unibax Toruń - Polonia Bydgoszcz po zderzeniu z Adrianem Miedzińskim i Krystianem Klechą wypadł za ogrodzenie toru. "To cud, że nic się nie stało. Niby sytuacja działa się na pierwszym wirażu, ale niektórzy zawodnicy po przegranym starcie potrafią przymknąć nieco gaz i szukać innej formy ataku, a nie wjeżdżać i wypychać zawodnika, który jest szybszy. Ja wygrałem start, nagle poczułem uderzenie i jechałem prosto na bandę. To cud, że nic się nie stało, bo ocknąłem się dopiero leżąc na pasie bezpieczeństwa" - relacjonuje młodzieżowiec z Torunia. Do końca zawodów nie pojawił się już na torze. Przez najbliższy tydzień zamierza odpocząć i wrócić do pełni sił, by skutecznie wystartować w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w najbliższą niedzielę. W ostatnim czasie na żużlowych torach doszło do kilku groźnych kolizji. Dwie z nich zakończyły się śmiercią - na torze w Krośnie życie stracił Czech Michał Matula, w Szwecji na skutek obrażeń zmarł Kenny Olsson. Zaostrzająca się rywalizacja wymaga reakcji ze strony władz kierujących "czarnym sportem". "My, zawodnicy musimy zacząć działać, bo życie nie kończy się na speedway'u. Należy coś zrobić. Jeśli propozycje nie wyjdą od zawodników, to chyba nikt się tym nie zajmie - podkreśla na łamach swojego serwisu Karol Ząbik. Konrad Chudziński