A może chce podnieść poziom adrenaliny przed meczem z Koreą? Nikt nie wie, jak interpretować obraźliwe okrzyki padające z okien autokaru przejeżdżających Polaków. Na treningach wykazują się za to mniejszą energią. Wojna na słowa i gesty to nic nowego w piłce nożnej. Włoska reprezentacja zaczyna zgrupowanie od szermierki słownej z mediami. Do tego już się jednak przyzwyczailiśmy: mieszkańcy południa Europy mają gorącą krew. Teraz wygląda na to, że ich nawyki przejęli nasi piłkarze. Po skończonym treningu wsiadają do autokaru. Tam część z nich zasłania firanki, otwiera szyby i krzyczy do grupy reporterów z różnych polskich mediów: "kapusie", "pedały". W tle słychać śmiechy... Piotr Świerczewski tłumaczy później, że były to tylko niewinne żarty i dziwi się, że dziennikarze zajmują się takimi błahostkami. Trener Jerzy Engel nie reaguje. Ma bowiem większe zmartwienia: celność polskich piłkarzy na treningach jest katastrofalna, a ich szybkość wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ale może to tylko zasłona dymna i Polacy na meczu z Koreą wykażą się równie dużą energią co w starciu z polskimi mediami. Piotr Salak z Korei