Anderson nigdy nie zdobył medalu olimpijskiego, choć w dorobku ma cztery złote krążki MŚ i kilka kryształowych kul Pucharu Świata. W pierwszym finałowym wyścigu z Karlem wyraźnie przegrał - o 0,75 s. W drugiej próbie, mimo padającego deszczu i mgły, nie dał szans rywalowi i ostatecznie mógł cieszyć się z ukoronowania wspaniałej kariery. Brązowy medal przypadł Francuzowi Mathieu Bozetto. W walce o najniższe miejsce na podium Rosjanin Stanisław Dietkow został zdyskwalifikowany. "Jestem w szoku. Sukces zawdzięczam energii, którą otrzymałem od kibiców. Cieszę się, że mogłem dać im coś w zamian" - powiedział Anderson, który zdobył 12. złoty medal dla gospodarzy. "W takich warunkach ciężko jest startować. Cały dzień miałem wrażenia, że pływam w basenie. Nic nie widać i jedzie się na wyczucie. Starałem się jak najniżej pochylić i jechać swoje" - dodał Anderson. Źle o warunkach wypowiadali się i inni snowboardziści. Bozzetto nazwał pogodę "brzydką". Z kolei Amerykanin Tyler Jewell ocenił, że w przypadku Pucharu Świata zawody zostałyby odwołane. Z powodu deszczu i mgły wszystkie ćwierćfinały kończyły się wypadnięciem z trasy jednego ze sportowców. "To nie snowboard, tylko łowienie łososia. Przyjechałem ścigać się na snowboardzie, a nie na desce surfingowej. Chyba powinienem był założyć piankę" - powiedział brązowy medalista z 2002 roku Amerykanin Chris Klug, który odpadł w 1/4 finału. Mimo fatalnych warunków nie zawiedli kibice - do końca w komplecie wspierali ikonę kanadyjskiego snowboardu. Slalom gigant równoległy snowboardzistów 1. Jasey-Jay Anderson (Kanada) 2. Benjamin Karl (Austria) 3. Mathieu Bozetto (Francja) 4. Stanisław Dietkow (Rosja) 5. Simon Schoch (Szwajcaria) 6. Zan Kosir (Słowenia) 7. Chris Klug (USA) 8. Rok Flander (Słowenia)