W środę zakończył się także piękny sen Szwajcarów. Helweci przegrali ze Szwedami 2:6. Rywalem reprezentacji "Trzech Koron" w piątkowym półfinale będą Czechy, które ograły Słowację 3:1. Niezwykła dramaturgia w końcówce meczu Rosja - Kanada. 1.01 min przed końcem gry Kanadyjczycy, przegrywając 0:1, zdjęli z lodu bramkarza Martina Brodeura (New Jersey Devils). Manewr bardzo szybko spalił na panewce - niespełna pół minuty później fatalny błąd popełnił Chris Pronger (Edmonton Oilers), faulując rywala i Kanadyjczycy już nie grali w liczebnej przewadze - wcześniej na ławkę kar odesłany został Vincent Lecavalier (Tampa Bay Lightning), po zatargu z Jewgienijem Małkinem (Metalurg Magnitogorsk): Rosjanin "otrzymał" karę meczu. Drużyna legendarnego Wayne'a Gretzky'ego (dyrektor wykonawczy drużyny kanadyjskiej) nie potrafiła się otrząsnąć po błędzie Prongera - wkrótce spadł na nią kolejny cios: drugiego gola dla drużyny rosyjskiej zdobył Aleksiej Kowaliow (Montreal Canadiens). Pierwszego gola Rosjanie zdobyli także grając w liczebnej przewadze. W 42. min na ławce kar siedział Todd Bertuzzi (Vancouver Canucks) i sytuację wykorzystał Aleksander Owieczkin (Washington Capitals). Owieczkin, debiutujący w tym sezonie w NHL i zbierający w tej lidze wspaniałe recenzje, grał bardzo aktywnie i należał do wyróżniających się graczy. Spotkanie było interesujące, szczególnie w trzeciej tercji. Początkowo oba zespoły grały zachowawczo. Bramka Rosjan w trzeciej tercji zmusiła Kanadyjczyków do bardziej ofensywnej gry. Starając się odrobić straty, momentami "bombardowali" bramkę Jewgienija Nabokowa (San Jose Sharks). Kazachski bramkarz reprezentacji Rosji tego dnia był nie do pokonania. Szwedzi wygrali wysoko, nie dając Helwetom szans sprawienia takiej niespodzianki, jak zwycięstwo nad mistrzem świata, Czechami czy obrońcami tytułu, Kanadyjczykami w fazie grupowej. Na niespodziankę zanosiło się tylko do połowy pierwszej tercji, kiedy to Szwajcarzy utrzymywali wynik remisowy. Bramka Fredrika Modina (Tampa Bay Lightning), zdobyta w 14. min w okresie gry w liczebnej przewadze, była przełomowa w meczu - Szwedzi przejęli kontrolę gry. Warto zwrócić uwagę na generalnie "czystą" grę obu zespołów. Tylko jednego Szweda odesłał sędzia na ławkę kar, na której przebywało w czasie meczu czterech Szwajcarów. Skandynawowie dwukrotnie wykorzystali liczebną przewagę - oprócz Modina bramkę w takiej sytuacji zdobył Mats Sundin. Partner Mariusza Czerkawskiego z Toronto Maple Leafs, Sundin strzelił w środę dwie bramki i był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Nie obyło się jednak bez zgrzytu - kontuzji, po ostrym ataku Patricka Della Rosy (EV Zug), uległ Mattias Oehlund (Vancouver Canucks) i nie dokończył meczu. Jego występ w półfinale stanął pod znakiem zapytania. Finowie kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Wygrana ćwierćfinałowa z Amerykanami - to ich szósta w Turynie. Hokeiści USA, wicemistrzowie olimpijscy z Salt Lake City, odpadli w ćwierćfinale, mając za sobą jeden zwycięski mecz i jeden remis. Wygrana nie przyszła łatwo Finom, chociaż początek spotkania zapowiadał łagodny dla nich przebieg meczu. W 10. min objęli prowadzenie po strzale grającego w szwajcarskim HC Lugano, Ville Peltonena. Po dalszych trzech minutach było 2:0, a Sami Salo (Vancouver Canucks) uzyskał gola, gdy Finowie grali w liczebnym osłabieniu. Utrata drugiego gola nie tylko nie załamała Amerykanów, lecz zmobilizowała ich do bardziej skutecznej gry. Minutę i 13 sekund po golu Salo - Mike Knuble (Philadelphia Flyers) pokonał swego bramkarza klubowego, Antero Niitymaekiego, a w 22. min Matthieu Schneider (Detroit Red Wings) zdobył wyrównanie. Tym razem utrata gola nie ugięła Finów. 2.36 min później Olli Jokinen (Florida Panthers) znów wypracował przewagę bramkową swej drużynie. Niektórzy z obserwatorów uważają, iż był to samobójczy gol niepewnie w środę broniącego Ricka DiPietro z New York Islanders (w statystykach hokejowych nie notuje się bramek samobójczych). W 38. min Jokinen ponownie strzelił bramkę, tym razem wykorzystując liczebną przewagę dwóch graczy. I ten gol podrażnił Amerykanów. Walczyli do końca, zdobyli jednak tylko jedną bramkę - w 56. min Brian Gionta (New Jersey Devils). Fińskiego bramkarza nie zdołali pokonać nawet w końcówce meczu, gdy - 1.26 min przed końcem gry - zdjęli z lodu DiPietro i wprowadzili dodatkowego napastnika. Srebrni medaliści ZIO 2002, hokeiści USA pożegnali się z turniejem olimpijskim. W poprzednich meczach nie grali najlepiej, w środę nie byli gorsi od rewelacyjnie w Turynie spisujących się Finów. Na ich ćwierćfinałowej porażce wielce zaważyły kary za nieczystą grę oraz nienajlepsza forma bramkarza. Zarówno Czechy, jak i Słowacja traktują wzajemne spotkania bardzo prestiżowo. Nie inaczej było i tym razem. Słowackie media zagrzewały swoich hokeistów wymyślnymi argumentami, np. sugerując, iż po zwycięstwie nad Czechami staną się nieśmiertelnymi w sercach rodaków. Słowaccy zawodnicy pozostaną jednak zwykłymi śmiertelnikami. W rozgrywkach w grupie spisywali się rewelacyjnie: pięć gier, pięć zwycięstw. W środę jednak nie sprostali zadaniu, przegrali zasłużenie z rywalem zza miedzy. Od początku mecz nie układał się po ich myśli. Gdy w 12.17 min gry na ławkę kar został odesłany Tomasz Kaberle z klubu Mariusza Czerkawskiego, Toronto Maple Leafs, wydawało się, iż wykorzystają szansę. Nic takiego się nie stało - wprost przeciwnie, stracili bramkę grając w liczebnej przewadze. Gola uzyskał Martin Ruczinsky (New York Rangers). W połowie drugiej tercji wynik podwyższył Milan Hejduk (Colorado Avalanche) i szansa sukcesu Słowaków oddaliła się. Czesi okazali się zespołem dojrzalszym. Prowadząc różnicą dwóch bramek - cofnęli się do obrony i nastawili na kontry. Gdy stracili gola - strzelcem był Marian Gaborik z Minnesota Wild (po wywróceniu się Marka Żidlickiego z Nashville Predators) - przenieśli ciężar gry poza własną strefę obrony i częściej atakowali bramkę rywali. Taki sposób gry przyniósł Czechom powodzenie. Słowakom nie powiódł się w dodatku manewr z wycofaniem bramkarza i wprowadzeniem do gry dodatkowego napastnika. Stracili trzeciego gola - po kolejnej nieudanej próbie Czechów wreszcie trzy sekundy przed końcem gry krążek do słowackiej pustej bramki posłał Martin Straka (New York Rangers). W bramce drużyny czeskiej bardzo dobrze spisywał się Milan Hniliczka, jedyny hokeista z rodzimej ligi (gra w zespole Bile Tigry Liberec). Hniliczka, który występował także w NHL, ma za sobą epizod w polskiej lidze. W sierpniu 1999 roku bronił bramki drużyny SMS PZHL Warszawa, w trzech meczach barażowych o pierwszą ligę (SMS nie zakwalifikował się). Zobacz statystyki meczu Szwajcaria - Szwecja Zobacz statystyki meczu Finlandia - USA Zobacz statystyki meczu Rosja - Kanada Zobacz statystyki meczu Słowacja - Czechy Zobacz galerię ze środowych ćwierćfinałów