Oliwy do ognia dolał rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński. Powiedział, że wyjazd piłkarzy Jagiellonii do Gdyni nie był bezzasadny, bo... "przynajmniej mogli zobaczyć piękny port w Gdyni". - Niech pan Koźmiński te durne wypowiedzi wsadzi sobie w tyłek - mówił rozsierdzony Radosław Kałużny, obrońca Jagiellonii i dodał: - Od dawna wiadomo, że w PZPN jest burdel, ale nie sądziłem, że aż taki. Panu Koźmińskiemu dziękujemy za zorganizowanie nam wczasów w Gdyni. Szkoda, że przed wyjazdem nie powiedział nam, że jedziemy na marne, wziąłbym żonę i dzieci nad morze - nie krył wzburzenia Kałużny.