Te słowa nie docierają jednak do niemieckiej drużyny. Największy pechowiec finału, Oliver Kahn, któremu piłka wyślizgnęła się z rąk przy golu Ronaldo, nawet nie chce słyszeć o świętowaniu. Gdy sędzia odgwizdał koniec spotkania, bramkarz nawet nie opuścił linii bramkowej i ze smutkiem usiadł przy prawym słupku. Również pewny wygranej Rudi Voeller mocno przeżywał porażkę. Jutro Niemcy wracają do domu, gdzie na lotnisku we Frankfurcie powitają ich tysiące fanów.