Choć cały 2007 r. dla "Dudiego" był jak marzenie - awans do reprezentacji Leo Beenhakkera, a z nią do finałów mistrzostw Europy, ale jego końcówka nie była najlepsza. W meczu o Puchar Ekstraklasy z Górnikiem zabrze Dariusz doznał kontuzji stawu skokowego, które zdecydowanie przedwcześnie zakończyła dla niego rundę jesienną. - Po kontuzji nie ma już śladu. Bardzo dobrze się czuję. Trenuję już od miesiąca. Długo czekałem na tę chwilę, by móc wejść do szatni i dołączyć do zespołu - zwierzał się nam Dariusz Dudka. - Rehabilitację przechodziłem we Wronkach, z drużyną juniorów Amiki. Pod nadzorem tamtejszych instruktorów dochodziłem do siebie - opowiada. Były gracz Amiki we Wronkach czuje się swojsko. Na hasło "Włochy" Dudka uśmiecha się od ucha do ucha: - Śmieję się z tego, bo wszyscy naokoło trąbią o tym, że przenoszę się do ligi włoskiej, ale ja nic o tym nie wiem. Żeby coś takiego mogło się zrealizować, to najpierw musiałbym dostać ofertę - podkreśla "Dudi". Gdy zwracamy mu uwagę, że dyrektor sportowy Wisły Jacek Bednarz przyznał, że do Krakowa nadeszła oferta z Udinese Calcio w sprawie wypożyczenia Dudki, piłkarz nie dawał wiary: - Muszę porozmawiać z dyrektorem Bednarzem - uciął dywagacje. - Poza tym nie zamierzam rwać włosów z głowy, jeśli nie uda mi się nigdzie wyjechać. Przede mną mistrzostwa Europy! Gdy wiślacy trenowali po raz pierwszy w 2008 r. świeciło słonko, a w Krakowie nie ma już śladu po śniegu. Warunki boiskowe nie są i tak dobre - murawy są mokre. - Czekam na dobre boiska. Na wyjazd na zgrupowanie do Hiszpanii, gdzie z pewnością je zastaniemy - zaciera ręce reprezentacyjny piłkarz "Białej Gwiazdy".