To on odpowiada za wszystko co związane jest z prawidłowym funkcjonowaniem obiektu, po którym dumnie porusza się elektrycznym meleksem. Pan Roman przyjechał do Niemiec w 1977 roku i pobyt "biało-czerwonych" w jego obiekcie jest dla niego bardzo ważny. Staranie pilnował najdrobniejszych szczegółów, aby nasi piłkarze czuli się bezpieczny. Polski kierownik wyjaśnił również, co robi za hotelem potężny dźwig typu żuraw, który pracuje nad głowami kadrowiczów. - Rozbudowujemy naszą restaurację, aby mogła pomieścić większą liczbę gości. Mogę pochwalić się, że przebywali u nas już piłkarze Bayernu Monachium i VfB Stuttgart. Nasz hotel jest ciągle udoskonalany właśnie pod kątem przyjmowania drużyn piłkarskich. Pan Roman świetnie mówi w języku polskim i zapewnił, że jego ośrodek jest znakomicie przygotowany na przyjęcie kadrowiczów Leo Beenhakkera.