Atakująca reprezentacji Polski podkreśliła, że po dość wyczerpujących rozgrywkach World Grand Prix i wcześniejszych turniejach z udziałem Polek, teraz następuje proces regeneracji sił. - Zdrowie powoli wraca. Teraz jest czas na to, żeby odreagować nasze dotychczasowe występy. Forma rośnie, ale ta optymalna ma przyjść na mistrzostwa Europy, a ostatnim jej sprawdzianem będzie dla nas turniej w Weronie. Joanna Kaczor - będąca aktualnie filarem reprezentacji na pozycji atakującej, powinna być raczej spokojna powołania na mistrzostwa Europy, sama jednak skromnie twierdzi, że nic nie jest jeszcze przesądzone. - Nikt nie jest pewniakiem. Ja na pewno tak się nie czuję. Każda z dziewczyn ma szansę załapać się do składu na mistrzostwa, więc rywalizacja będzie trwała do samego końca. Ja oczywiście bardzo chciałabym wystąpić na tej imprezie i będę robić co w mojej mocy, żeby tak się stało - mówi Kaczor. - Nie będę składać żadnych deklaracji - czy zdobędziemy medal i ewentualnie jakiego koloru. Mogę jedynie zapewnić, że zostawimy na boisku wszystkie swoje siły, będziemy grać z pełnym zaangażowaniem i walczyć na sto procent swoich możliwości - dodaje zawodniczka. Reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy rozgrywać będzie swoje mecze w Łodzi. W pierwszej fazie grupowej podopieczne Jerzego Matlaka rywalizować będą z Holandią, Chorwacją oraz Hiszpanią. Najtrudniejszym rywalem wydają się być Holenderki, z którymi podczas tegorocznych rozgrywek World Grand Prix Polki dwukrotnie przegrały 0:3. - Na mistrzostwach Europy stawka jest znacznie wyższa, więc będą to zupełnie inne mecze. Te, które grałyśmy przeciw Holandii podczas WGP, owszem - zupełnie nam nie wyszły, ale na pewno wyciągniemy wnioski z tych porażek. Musimy poprawić naszą grę przede wszystkim na zagrywce, bo to najbardziej wtedy szwankowało - podsumowuje Joanna Kaczor.