Bianchi zmarł na skutek ciężkich obrażeń głowy, których doznał podczas Grand Prix Japonii w październiku. O śmierci 25-letniego kierowcy poinformowała w sobotę rano jego rodzina. "Jules walczył do samego końca, jak zawsze, ale dzisiaj jego walka dobiegła końca" - napisała w oświadczeniu rodzina kierowcy. Bianchi zmarł w szpitalu w Nicei, rodzinnym mieście na południu Francji. 5 października, podczas wyścigu o Grand Prix Japonii na torze Suzuka, Francuz uderzył z dużą prędkością w znajdujący się na poboczu samojezdny dźwig. Doznał wówczas rozległego uszkodzenia mózgu i był w śpiączce.