Dwa tygodnie temu reprezentantki Polski zdobyły brązowy medal mistrzostw Europy w turnieju drużynowym. We francuskim Montpellier stanęły na podium, mimo że w składzie nie było wracających do zdrowia i dawnej formy siódmej zawodniczki igrzysk w Londynie Darii Pogorzelec (78 kg), Karoliny Pieńkowskiej (52 kg) i Perenc (57 kg), która pauzuje już od dziewięciu miesięcy. - Ćwiczenia typowo rehabilitacyjne, czyli trening funkcjonalny, na niestabilnym podłożu itd., zakończyłam pod koniec marca. Wróciłam do zajęć na macie i w siłowni, a także biegam. Jedyne, czego nie wykonuję na sto procent, to walka w stójce. Od czerwca jednak będę już pracować na pełnych obrotach - powiedziała 24-letnia Perenc. Latem ubiegłego roku jako jedna z czterech polskich judoczek szykowała się do wyjazdu na MŚ do Rio de Janeiro. Perenc była w dobrej formie, niewiele wcześniej zajęła trzecie miejsca w Pucharach Świata w Pradze i Lizbonie oraz była piąta w silnie obsadzonej Uniwersjadzie w Kazaniu. - Podczas jednego z ostatnich mocnych treningów doznałam urazu kolana. Niestety, więzadło nie wytrzymało, konieczna była operacja. Na szczęście, jak podkreślają lekarze, rehabilitacja przebiega znakomicie. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że gdybym złapała kontuzję później, to nie zdążyłabym na kwalifikacje olimpijskie, znów do Rio - dodała podopieczna Artura Kejzy. W 2013 roku Perenc pokonała w Lizbonie m.in. wicemistrzynię olimpijską z Londynu Rumunkę Corinę Caprioriu. - Wygrałam na dwa yuko, cały czas kontrolując walkę. Pokazałam sobie, jak i innym, że stać mnie na zwycięstwa z najlepszymi i że należę do czołówki - stwierdziła. Na międzynarodowej arenie brakuje spektakularnych sukcesów w dorobku Perenc. Dwukrotnie rywalizowała o brąz młodzieżowych ME (U-23), ale za każdym razem przegrywała. - Chcę wrócić do pełnej dyspozycji i włączyć się do walki w kwalifikacjach olimpijskich. W lipcu prawdopodobnie wystartuję w Pucharze Europy w niemieckim Sindelfingen. Na pewno powalczę w mistrzostwach Polski na początku października - przyznała. Perenc nie ukrywa, że rozważa zmianę kategorii wagowej z 57 na 52 kg. - Taki pomysł zrodził się w mojej głowie jeszcze przed kontuzją. Nigdy nie miałam problemów z limitem 57 kg, czułam zaś przewagę masy moich przeciwniczek, które naturalnie ważą około 60-62 kg. Zmiana przepisów w światowym judo, dotycząca zmiany terminu oficjalnego ważenia z godz. 7 rano w dniu zawodów na 19 dnia poprzedniego, tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Chociaż ostatecznie jeszcze decyzja nie zapadła - zakończyła.