- Gdyby Piotr Markiewicz (brązowy medalista olimpijski z 1996 roku, wiceprezes związku - PAP) wystartował w tych wyborach, ja bym do nich nie przystąpił, bo uważam, że czas na młodych. Ale takiej kandydatury nie zgłoszono - powiedział tuż po ogłoszeniu wyników 58-letni Bejnarowicz. Jedynym kontrkandydatem był starszy o rok Seruga. Obaj działacze już po raz czwarty stanęli w wyborcze szranki. W 2001 roku przegrali z wieloletnim prezesem Tadeuszem Wróblewskim, cztery lata później Seruga wygrał z rekomendowanym przez Wróblewskiego Bejnarowiczem, a w 2009 roku role się odwróciły. W sobotę Bejnarowicz po raz drugi pokonał rywala. Wybory poprzedziła kilkugodzinna dyskusja. Przedstawiając sprawozdanie z kończącej się kadencji Bejnarowicz mówił o sukcesach organizacyjnych, ale podkreślił też, że uzyskane wyniki sportowe nie były satysfakcjonujące. Kajakarze zdobyli wprawdzie kilkadziesiąt medali mistrzostw świata i Europy, jednak z najważniejszej imprezy czterolecia - igrzysk olimpijskich w Londynie wrócili tylko z jednym brązowym krążkiem. Zaproszona na zjazd wyborczy medalistka z Londynu Beata Mikołajczyk podziękowała Bejnarowiczowi za "bardzo dobre warunki przygotowań do igrzysk" i wspólnie z koleżanką z osady K2 500 m Karoliną Nają wręczyła mu pamiątkowe tableau ze zdjęciami z Londynu. Atmosferę podgrzało wystąpienie członka Komisji Rewizyjnej Stanisława Głuszaka, który mówił o niejasnościach wokół założonej przez Bejnarowicza Polskiej Fundacji Kajakowej, zajmującej się m.in. organizowaniem zawodów międzynarodowych. Jak twierdził, komisja nie otrzymała protokołów przedstawiających rozliczenia z tych imprez. Sama komisja udzieliła jednak władzom PZK absolutorium, które uchwalili także delegaci na zjazd bez głosu sprzeciwu (sześciu wstrzymało się). Dwukrotny medalista olimpijski z Seulu (1988), a od wielu lat prezes Warty Poznań Marek Łbik nie ukrywał, że z wybranym w 2009 roku zarządem wiązał duże nadzieje, zwłaszcza, że w jego skład weszli przedstawiciele młodego pokolenia - Piotr Markiewicz i Grzegorz Kotowicz. "Myślałem, że będzie lepiej. I co? Jakoś tej zmiany na lepsze nie zauważyłem. Są i absurdalne sytuacje. Dochodzą do mnie głosy, że kanadyjkę dostał klub, w którym nie ma w ogóle kanadyjkarzy. To jest jakaś żenada. Czy wiedzą panowie, co się dzieje w terenie? Że w moim klubie nie ma już kajakarzy i zostali sami kanadyjkarze? Bo na kajakarzy nie ma pieniędzy?" - pytał retorycznie Łbik. Zgłoszony do wyborów przez Łbika Seruga obiecał, że jeśli on obejmie stery PZK, polskie kajaki wrócą na wcześniej zajmowane miejsce. - Jeszcze kilka lat temu byliśmy na trzecim miejscu na świecie, za Niemcami i Węgrami. Teraz jest gorzej, i to we wszystkich kategoriach wiekowych - podkreślił. Seruga nie przekonał jednak delegatów, których większość uznała, że sternika związku nie należy zmieniać. Bejnarowicz jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Wielokrotny medalista i mistrz Polski w kajakarstwie. Przedstawia siebie jako biznesmena niezależnego finansowo. W planach Bejnarowicza nie ma rewolucyjnych zmian. Zadeklarował on, że będzie kontynuować program przedstawiony już w 2009 roku, z niewielkimi poprawkami, jak likwidacja prezydium i powołanie Rady Związku, ciała doradczego przy zarządzie PZK.