Choć występów w Newcastle Falcons nie nazbierał zbyt wiele, to jego przyjazd do Polski to wielka sprawa. Nie ma w naszej lidze zawodnika o takim CV. Chisanga to reprezentant swojego kraju, w zeszłym roku został nawet wybrany do drużyny sezonu w afrykańskim rugby. - Nie nazwałbym siebie gwiazdą. Rugby to gra zespołowa. Jednostki nie są tutaj takie istotne. Nawet nie wiedziałem, że w waszej lidze nie ma zawodnika o podobnym CV do mojego, dobrze to wiedzieć - mówi nam Kenijczyk. W Anglii mu się nie powiodło. Przyjechał z opinią dużego talentu, ale takich na Wyspach jest na pęczki. - Nie przebiłem się w Anglii, ale to naprawdę nie jest łatwe zadanie. Poziom jest niezwykle wysoki. Praktycznie wszyscy zawodnicy to reprezentanci swoich krajów. Mecze wyglądają fajnie, otoczka jest bardzo efektowna, ale prawdziwa harówa to treningi. Są niezwykle wyczerpujące. Do tego można dawać z siebie wszystko, a to i tak może okazać się za mało - tłumaczy. Gry w Polsce nie traktuje jako zesłania i życiowej porażki. - Sporo wiedziałem o waszym kraju, nie miałem problemu, żeby wskazać Polskę na mapie. Miałem też propozycje z Japonii czy Konga, ale wolałem zostać w Europie. Oczywiście, że chciałem zostać na Wyspach. Występy w Premiership to marzenie każdego zawodnika rugby. W tym momencie to jednak Polska była dla mnie najlepszą opcją - tłumaczy. Chisanga występuje na pozycji wiązacza młyna. To jedna z najbardziej odpowiedzialnych pozycji na boisku.W trakcie młyna dedykowanego to on kontroluje sytuację na boisku. Utrzymuje piłkę w młynie, pozwala ją zabrać łącznikowi lub decyduje się na solową akcję. Kenijczyk jest niezwykle silny. W internecie można zobaczyć filmiki, jak bez problemu radzi sobie z trzystukilogramową sztangą. Do tego pomimo krępej budowy ciała jest niezwykle szybki. - Biegam dość szybko, ale tylko do ataku - śmieje się Chisanga, który w swoim kraju zyskał przezwisko "Bestia". - Nie mam pojęcia skąd się wzięła moja ksywa. Pseudonim towarzyszy mi od czasu, gdy chodziłem do liceum. Wynika to chyba ze sposobu mojej gry. Jestem szybki, waleczny i zadziorny - opowiada o sobie Chisanga. W Polsce pozostanie przynajmniej do końca sezonu. - Kontrakt mam ważny do listopada. Co będzie później? Sam nie wiem. Jestem niesamowicie podekscytowany i zaciekawiony tym, jak poradzę sobie w Polsce. Chcę stawać się lepszym zawodnikiem, liczę na to, że występy w waszym kraju mi to umożliwią - dodaje. Chisanga zadebiutuje w polskiej lidze już w sobotę. Whizz Orkan Sochaczew podejmuje na stadionie Polonii Warszawa Lechię Gdańsk. Po trzech meczach sochaczewianie zajmują drugie miejsce w grupie A. W pierwszej fazie sezonu Ekstraliga podzielona jest na dwie grupy. Podstawowym celem klubu jest awans do czołowej szóstki. Krzysztof Oliwa