W weekend Johaug zaproszona została do Sztokholmu do studia najpopularniejszego obecnie skandynawskiego dziennikarza telewizyjnego Fredrika Skavlana, który oficjalnie zatytułował ją "nową królową sportów zimowych". Talk show z udziałem Johaug osiągnął rekordową oglądalność kilku milionów widzów i został w weekend jeszcze po dwa razy powtórzony w Szwecji i Norwegii. Skandynawscy widzowie otrzymali po raz pierwszy bezpośredni obraz osobowości narciarki, ponieważ wcześniej nie udzielała większych wywiadów na antenie telewizji. - Pochodzę ze wsi i wcale się tego nie wstydzę. W mojej wiosce Dalsbygda mieszka 600 osób i tyle samo krów. W lecie doiłam je codziennie o godzinie 5.20, a po południu pracowałam w gospodarstwie między innymi przy kompoście i był to świetny trening zarówno fizyczny jak i psychiczny. Przebywanie w samotności na pastwisku i rozmowy z krowami czy cielaczkami podczas ich karmienia są psychiczną odskocznią od intensywnego cyklu treningowego i częstych podróży - opisała swoje wakacje Johaug. Skavlan podkreślił, że pod względem popularności, a zwłaszcza liczby artykułów prasowych, Johaug zajmuje już niekwestionowane pierwsze miejsce w Norwegii i chyba też w Skandynawii. Norweżka potwierdziła, że jedynie w domu u rodziców czuje się anonimowo. - Dla mieszkańców Dalsbygda, którzy znają mnie od dziecka, jestem tylko Therese, jednak po mistrzostwach świata w Oslo mój świat się bardzo zmienił. Dostaję setki listów, a teraz, gdy mieszkam w Oslo, jestem na każdym kroku proszona o autograf i pozdrawiana. Ma to też dobre strony, ponieważ mam pewne kłopoty z prowadzeniem samochodu. W Dalsbygda nie mamy ani jednego skrzyżowania i żadnych kłopotów z parkowaniem. Oslo to dla mnie samochodowa dżungla i czuję się jak wieśniak w wielkim mieście. Jestem jednak rozpoznawana i kierowcy przepuszczają mnie z uśmiechem, pomagają parkować i - co najważniejsze - nie trąbią jak kiedyś. Mam nadzieję, że nie z tego powodu, że jestem blondynką Johaug opowiedziała, że codziennie dostaje propozycje finansowe. - Są to kontrakty reklamowe, wykłady i spotkania w szkołach. Niektóre bywają bardzo dziwne i groteskowe: ostatnio otrzymałam konkretną i lukratywną propozycję od pewnej bardzo bogatej Norweżki. Zaproponowała mi, abym ubrana w bikini wyskoczyła z pudła podczas urodzin jej męża. Pomimo nieprawdopodobnego honorarium odmówiłam, ponieważ było to bardzo dziwne i niesmaczne. Narciarka przeprowadziła się niedawno do Oslo, gdzie kupiła apartament w odległości niecałego kilometra od linii mety na wzgórzu Holmenkollen, gdzie zdobyła złoty medal w marcu. Jej najbliższą sąsiadką jest Marit Bjoergen. - W okolicy mieszkają jeszcze Cristin Stoermer Steira i Vibeke Skofterud, mamy więc ułatwione wspólne treningi. Przed nadchodzącym sezonem trenowałam najwięcej w mojej dotychczasowej karierze i czuję, że jestem dobrze przygotowana. Marit jednak też i o jej detronizacji jest jeszcze zbyt wcześnie mówić. Dla nas to ona jest królową nart. Mamy teraz wspólny cel. W sezonie, kiedy nie ma olimpiady, ani mistrzostw świata, jest to Tour de Ski. Wiem, że ona zamierza wygrać tę imprezę, ponieważ tylko tego trofeum jej brakuje. Ja z kolei wyznaczyłam sobie cel, którym będzie miejsce w pierwszej piątce. W połowie października reprezentacja Norwegii wybiera się na treningi na śniegu do Włoch do Val Senales na ostateczne przygotowania do premiery Pucharu Świata, która odbędzie się w norweskim Beitostoelen 19 listopada. Zbigniew Kuczyński