- Kiedyś wybierałam się na obozy z optymizmem, teraz mi go brak - dodała mistrzyni olimpijska. - Dawno nie przebywałam z grupą, a po drugie będzie to prawdziwe otwarcie treningowe. Owszem, zdarzało mi się przepłynąć 12 kilometrów dziennie, ale nie było żadnej systematyczności. Miałam dużo nauki, już prawie jestem na piątym roku. W RPA będzie tylko trening i praca. Potrzebuje teraz systematyczności i mam wielką nadzieję, że ją złapię, a po powrocie do kraju już przy niej zostanę - stwierdziła Otylia Jędrzejczak. - Czuję się różnie - czasem coś boli, bo raz przesadziłam, popływałam delfinem i "żabą". Nawroty już jednak robię normalnie - wyznała pływaczka. - W ekipie jest 26 pływaków, czterech trenerów, dwóch masażystów, lekarz i psycholog. Cała kadra olimpijska bez Jakuba Jasińskiego, Bartosza Kizierowskiego i Łukasza Wójta. Ja poświęcę więcej uwagi Otylii, bo ona wymaga bardziej indywidualnego podejścia. Dlaczego wybieramy się do RPA? Bo tam jest świetny, suchy klimat, możliwość treningu na odkrytej 50-tce. Uciekamy też przed chorobami i krajową monotonią, a skoszarowanie zawodników pozwala na odpowiednią pracę. W przyszłym roku znowu planujemy RPA - tłumaczył trener Paweł Słomiński.