- Wszystko jest znacznie większe, bardziej okazałe niż podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Val d'Isere. Dookoła tylu znanych sportowców różnych dyscyplin, tyle nowych rzeczy. Nawet ewentualne przełożenie sobotniego zjazdu nie będzie tragedią, bo w wiosce olimpijskiej jest tyle atrakcji... Tylko jedna rzecz mogłaby być lepsza - pogoda - powiedział Carlo Janka, który zadebiutuje w Kanadzie w igrzyskach. Ze startem młodego alpejczyka cała Szwajcaria łączy wielkie nadzieje. Nie bez podstaw, bo Janka ma znakomity sezon, wygrał m.in. trzy konkurencje (superkombinację, zjazd, gigant) w zawodach PŚ w amerykańskim Beaver Creek. Ten wyczyn media szwajcarskie określiły alpejskim hat-trickiem. Wcześniej tak spektakularny sukces odniósł m.in. Francuz Jean-Claude Killy, który w amerykańskiej Franconii w marcu 1967 roku wygrał zjazd, slalom i gigant. Powtórzenie zwycięstw Killy'ego powinno dobrze wróżyć młodemu Szwajcarowi. Francuz na igrzyskach w Grenoble w 1968 roku zdobył trzy złote medale: w slalomie, slalomie gigancie i zjeździe. Pierwszym sprawdzianem formy wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata będzie sobotni zjazd w Whistler. - To będzie dla mnie specjalny wyścig, ale spróbuję potraktować go jak normalne zawody i zachować spokój - dodał.