Legia za wszelką cenę chce zatrzymać Muchę, który był podporą nie tylko warszawskiego klubu, ale też wprowadził reprezentację Słowacji na mundial w RPA. Nic dziwnego, że w grudniu Jano odebrał Piłkarskiego Oscara stacji Canal + dla najlepszego bramkarza Ekstraklasy. Mucha ma kontrakt z Legią do końca czerwca 2010 r., czyli już w styczniu może podpisać kontrakt z nowym pracodawcą, który wszedłby w życie w nowym sezonie. - Chcę, by Legia na mnie zarobiła, gdyż pomogła mi zrobić karierę - stawia sprawę otwarcie Jan Mucha. Jego negocjacje z Legią w sprawie nowego kontraktu nie dały jednak jeszcze efektu, choć z Muchą spotkał się właściciel Legii - Mariusz Walter. Nic dziwnego, że po wyczynach Muchy w naszej lidze, a zwłaszcza w reprezentacji Słowacji zaczynają się o niego pytać kluby z silniejszych lig. Największą desperację wykazuje Le Mans, które broni się przed spadkiem z League 1. Tymczasowy pierwszy bramkarz zespołu - Ovono opuścił Le Mans na niemal cały styczeń, gdyż z reprezentacją Gabonu będzie uczestniczył w Pucharze Narodów Afryki. Pewne jest jedno: Legia ma na razie za słabe karty w ręku, by zażądać za Muchę wysokiej kwoty transferowej (rzędu kilku mln euro). Żeby się to zmieniło, klub ze stolicy musi podpisać nowy kontrakt ze Słowakiem.