Leo Beenhakker i jego załoga robią wszystko, by nie podzielić losu chociażby Serbii, która w ostatnim meczu towarzyskim rozegranym w Gelsenkirchen miała już prawie w garści kanarka (prowadziła 1-0), by ulec 1-2. Na środowych, przedpołudniowych zajęciach biało-czerwoni dopieszczali atak oskrzydlający. Właśnie w ten sposób - bocznymi sektorami boiska - będą chcieli przedostawać się pod bramkę Jensa Lehmana. Na środku, gdzie u Niemców króluje Michael Ballack, a wspomaga go wszędobylski Torsten Frings przedrzeć się będzie szalenie ciężko, nie mając w składzie tarana pokroju Wayne'a Rooney'a. Polacy byli podzieleni na dwie części. Jedni - z Kubą Błaszczykowskim i Ebim Smolarkiem ćwiczyli ataki flanką na jednej połowie, drudzy - z Maciejem Żurawskim i Jackiem Krzynówkiem - wykonywali te same ćwiczenia po drugiej stronie, strzelając na bramkę Artura Boruca, którego zastępował Łukasz Fabiański. Strzały Kuby i Ebiego próbował powstrzymywać Tomasz Kuszczak. Atakowanie bocznymi sektorami boiska trenowali też obrońcy. Celował w tym zadaniu najbardziej ofensywnie usposobiony nasz defensor - Marcin Wasilewski. Zajęcia utrudniał padający deszcz. W porównaniu z wtorkową ulewą, był to jednak kapuśniaczek. Leo często przerywał trening i długo tłumaczył swoim, co i jak powinni wykonywać. Zresztą gestykulacja i mimika są mocnymi stronami Leo. Jeśli wierzyć w koncepcję o wędrówce dusz, w poprzednim wcieleniu Beenhakker musiał być aktorem. Np. w pewnym momencie wtorkowego ulewnego treningu zachował się niczym kraulista - wymachiwał rękoma, jakby wpadł do basenu. Po tym występie piłkarze poruszali się jeszcze żwawiej. Na koniec dzisiejszego przedpołudniowego treningu fizjolog Mike Lindemann próbował się porozumieć z Rogerem Guerreiro. Przy pomocy wstawek z języka migowego jakoś się to udało. Wyrazem porozumienia było przytaknięcie głową obu panów na koniec konwersacji. Jako pierwszy z boiska zszedł Michał Żewłakow. Skoncentrowany i co ważne - już zdrowy. Ćwiczy z zespołem z pełnym obciążeniem. W świetnym humorze był Kuszczak. Schodząc z boiska przed fotoreporterami przyjmował pozycję kulturysty. Podnosił ręce w górę, żartował i pokrzykiwał do kolegów. Podczas zajęć, które poza 20-minutowym fragmentem były zamknięte nawet dla przedstawicieli mediów, nad stadionem Termalnym krążył śmigłowiec stacji TVN. Dzisiaj nikomu on już nie przeszkadzał, lecz we wtorek Leo złościł się na gości kręcących jego robotę z powietrza. Michał Białoński, Bad Waltersdorf Posłuchaj co mówi Maciej Żurawski