To był siódmy z rzędu mecz Jagiellonii bez porażki. W pierwszej połowie to goście byli stroną przeważającą, choć o grze obu drużyn nie można powiedzieć za wiele dobrego. Górnik starał się szybko rozgrywać piłkę pod polem karnym gospodarzy i atakował skrzydłami, Jagiellonia spokojnie czekała na kontrę. W 14 min. lewą stroną próbował wbiec w pole karne zabrzan Robert Szczot, po starciu z obrońcą upadł w polu karnym. Kibice i piłkarze Jagiellonii zinterpretowali sytuację jako faul, ale będący blisko akcji sędzia Gilewski uznał, że była to próba wymuszenia rzutu karnego i pokazał Szczotowi żółtą kartkę. W 18 min. Górnik stworzył najlepszą sytuację w całym meczu. Po szybkiej akcji Piotra Madejskiego z Przemysławem Pitrym, ten ostatni przegrał akcję sam na sam z Piotrem Lechem. Jagiellonia nie stwarzała klarownych sytuacji rozbijając się o obronę Górnika, ale w 34 min. Bonin sfaulował z prawej strony pola karnego Damira Kojasevica. Sebastian Nowak zdołał obronić strzał Hermesa z rzutu karnego, odbił piłkę przed siebie, co Brazylijczyk wykorzystał zdobywając bramkę z dobitki. W drugiej połowie mecz nie był ciekawszy, niż w pierwszej, od czasu do czasu było nawet słychać gwizdy kibiców. Częściej atakował Górnik, ale zarówno jego akcje, jak i akcje gospodarzy rwały się, brakowało dokładności i wykończenia. W 60 min. dwa razy przed szansą zmiany wyniku stanął Jerzy Brzęczek, oba jego uderzenia z pola karnego jednak obronił Lech. Jagiellonia "obudziła się" ok. 70 min. Najpierw z powietrza ładnie, choć niecelnie uderzył Dariusz Jarecki, potem Szczot ograł w polu karnym Pazdana, ale także przestrzelił. W 75 min. powinien paść gol wyrównujący. Po dośrodkowaniu Brzęczka piłka uderzona przez Leo Markovskiego minimalnie jednak minęła prawy słupek bramki Lecha. Dwie minuty później ładnie uderzył Piotr Malinowski - jego strzał obronił bramkarz Jagiellonii. W końcówce meczu zrobiło się nerwowo, zaczęły mnożyć się nieczyste zagrania. Po faulu Zahorskiego, tuż przed końcem meczu, sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i usunął z boiska. Trener zabrzan Henryk Kasperczak powiedział po meczu, że w grze jego zespołu powtarza się brak skuteczności. - Ten zespół ma brak zaufania do tego co robi, szczególnie pod bramką - mówił. Dodał, że tacy gracze jak Zahorski, Pitry czy Madejski nie mogą się odblokować. Dodał, że zespół czuje presję i będzie szukał punktów w tych meczach, które są jeszcze do rozegrania jesienią, by móc w miarę spokojnie przepracować zimę. Trener Jagiellonii Michał Probierz dziękował kibicom za doping. Mówił, że najważniejszy jest wynik i punkty, które zespół zdobył. Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 1:0 (1:0) Bramki:1:0 Hermes (36.). Jagiellonia: Piotr Lech - Igor Lewczuk, Andrius Skerla, Pavol Stano, Krzysztof Król - Mariusz Dzienis (46. Dariusz Jarecki), Hermes , Paweł Zawistowski (86. Dariusz Łatka), Robert Szczot - Ensar Arifović (64. Szymon Matuszek), Damir Kojasević. Górnik: Sebastian Nowak - Michał Pazdan, Maris Smirnovs, Adam Danch (71. Leo Markovsky), Mariusz Magiera - Grzegorz Bonin, Marko Bajić, Jerzy Brzęczek, Piotr Madejski - Tomasz Zahorski, Przemysław Pitry (65. Piotr Malinowski). Sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom). Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Pavol Stano, Robert Szczot. Górnik Zabrze: Tomasz Zahorski, Michał Pazdan, Grzegorz Bonin. Czerwona kartka za drugą żółtą - Górnik Zabrze: Tomasz Zahorski (90). Widzów: 8 000.