- Wracamy do domy w podłych nastrojach - nie krył szkoleniowiec "Kolejorza". - To spotkanie mogło potoczyć się inaczej, mieliśmy swoje sytuacje. Nie mówię, że mogliśmy wygrać, ale przynajmniej zremisować. A taki wynik dałby nam awans. Nie wiem dlaczego arbiter nie uznał dla nas gola strzelonego przez Stilica. Takich sytuacji w meczu jest wiele. Liniowy nic nie dostrzegł i odwrócił się w kierunku środka boiska. Czego dopatrzył się główny? Zieliński pytany czego zabrakło mu w grze Lecha odparł: - Mieliśmy za mało atutów z przodu. Rengifo grał dobrze, ale już Lewandowski i Stilić dali nam za małe wsparcie. Teraz musimy się szybko otrzepać i walczyć w lidze. Musimy odrobić sześć punktów straty do Wisły. Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-europejska/news/lech-poznan-po-karnych-przegral-z-club-brugge,1359150">Lech Poznań po karnych przegrał z Club Brugge</a>