- Nie można twierdzić, że olimpiada nie wpływa na moich rodaków. To dla każdego z nas sprawa honoru i dumy, dlatego nikt na miejscu nie powie złego słowa - mówił Ma Jian. Pisarz opowiedział o sytuacjach, po których Chińczycy zostają skazani, czasami na wiele lat więzienia. - mZ Pekinu przenoszone są całe rodziny, by tylko zrobić odpowiednią liczbę miejsc dla zagranicznych gości, którzy wybierają się na igrzyska. Jeśli ktoś odważy się zaprotestować zostaje skazany na pięć lat pozbawienia wolności. Dla osób chorych psychicznie zarządzono kwarantannę na czas imprezy. W Chinach prowadzi się obecnie szkolenia dla dziesięciu tysięcy wolontariuszy. - To może niewiarygodne, ale jednym z elementów programu jest nauka uśmiechania się. Ktoś musi nam pokazać jak to się robi, wyćwiczyć odpowiednie mięśnie, bo na co dzień nie jest to naszym nawykiem - zdradził pisarz. Restrykcje dotyczą także kontaktu z zachodnimi mediami. - Osoba, która udzieli wywiadu i nie poprosi o anonimowość jest bardzo szybko wyłapana przez miejscowe służby i skazywana. Bez względu na to, jakiej treści była to wypowiedź i czego dotyczyła, następne trzy lata spędza w zakładzie karnym - zaznaczył. Ma Jian wspomniał również o niedawnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Chiny. - W prasie zachodniej zaczęły pojawiać się zdjęcia, pokazujące zrozpaczonych rodziców. Reakcja rządu była natychmiastowa. Zaczęto namawiać ludzi do tego, by nie demonstrowali swojego cierpienia i nie płakali, bo ma to negatywny wpływ na wizerunek całego państwa. Jak prognozuje Ma Jian "im bliżej do igrzysk, tym agresja władzy będzie jeszcze większa". Książka "Czerwony pył" opowiada o trwającej trzy lata podróży pisarza po Chinach i o prawdziwym obliczu tego kraju. Ma Jian jest także malarzem i fotografem. Zachodni recenzenci wysoko cenią jego twórczość literacką. Wkrótce po zakończeniu opisanej w książce podróży wyjechał z kraju do Hongkonku. Kiedy ta metropolia została przyłączona do Chin, Jian przeniósł się do Niemiec, a potem do Londynu, gdzie mieszka do dziś.