Biało-czerwoni potrafili podnieść się z po I tercji, którą przegrali 0:2 i doprowadzić do wyrównania w 53. minucie. Niestety, chwilę później zwycięskiego gola dla Białorusinów zdobył Oleg Antonienko. Z ryskiego turnieju, który potrwa do niedzieli, na igrzyska do Turynu pojedzie tylko zwycięzca. Co najmniej remis był w zasięgu polskich hokeistów. Grali ambitnie, z zaangażowaniem, konsekwentnie dążyli do osiągnięcia jak najlepszego rezultatu. Do 54.10 minuty meczu było 2:2. Wówczas to akcja Aleksieja Kalużnego z Olegiem Antonienką przyniosła sukces rywalom. Białorusini swą grą sprawiali dobre wrażenie. Do rywalizacji z Polakami byli dobrze przygotowani taktycznie (zapewne pamiętali porażkę z poprzedniego meczu, w Krynicy, 3:5). Byli lepiej zgrani, ich akcjom nie brakowało dynamiki, potrafili zmieniać rytm gry, stosować pressing w środkowej strefie - w zależności od potrzeby. Mieli więcej okazji strzeleckich niż Polacy (bilans strzałów: 26- 18) Polacy demonstrowali zmienną dyspozycję, przede wszystkim psychiczną. Na początku meczu toczyli wyrównany pojedynek z rywalami. Nie uchronili się jednak błędów, szczególnie w defensywie, co zdyskontowali rywale. W 5.21 min Dmitrij Mialeszka wykorzystał gapiostwo polskich obrońców z pierwszej formacji i zdobył pierwszego gola. Rusłan Salej, w NHL grający w zespole Anaheim Mighty Ducks, w 14.30 min pięknym strzałem ponownie pokonał Tomasza Jaworskiego. Miał ułatwione zadanie - Polacy mieli wówczas na lodzie dwóch zawodników mniej. Po utracie dwóch goli polscy hokeiści już do końca tercji oddali inicjatywę rywalom. Nadzieję ekipy trenera Andreja Sidorenki ożyły na początku drugiej tercji, kiedy to Mariusz Czerkawski wykorzystał fatalny błąd białoruskiego bramkarza, Siergieja Szabanowa. Była to jedna z najdziwniejszych bramek, jakie oglądano w meczu hokejowym. Szabanow (siedem lat temu grał w Unii Oświęcim), w wydawało się niegroźnej sytuacji, nie potrafił opanować krążka, przemieszczającego się między jego łyżwami. Wykorzystał to Czerkawski, który - jako jedyny z będących wówczas na lodzie zawodników - jechał w tej sytuacji w kierunku bramkarza. Hokeista Djurgarden Sztokholm bez trudu posłał krążek do białoruskiej bramki. Do remisu w 52.21 min doprowadził Michał Garbocz, kończąc skutecznie akcję Czerkawskiego i Krzysztofa Oliwy. Radość w polskiej ekipie z remisu trwała jednak niespełna półtorej minuty. Sens wyjazdu Oliwy na turniej do Rygi przez wielu był podważany. Przebieg meczu z Białorusią wykazał, iż Oliwa był wyróżniającą się postacią w polskiej ekipie, starał się dobrze wywiązać z roli kapitana drużyny. Bez wątpienia najlepszym zawodnikiem wśród polskich hokeistów był bramkarz, Tomasz Jaworski. Przypomniał sobie swój wspaniały występ z grudniowego meczu z gwiazdami NHL i w czwartek spisywał się równie skutecznie. Obronił 23 strzały, z których co najmniej połowa mogła przynieść rywalom bramkę. Czwartkowa porażka oddaliła awans polskich hokeistów do igrzysk olimpijskich w Turynie, chociaż całkowicie nie odebrała im szans. Przegrana nie jest niespodzianką - Białorusini grają przecież w światowej elicie (Polska w dywizji 1), a w światowym rankingu sklasyfikowani są na 13 miejscu. Polacy zajmują 20 pozycję. W hokeju taki dystans w rankingu może oznaczać wiele. W piątek Polska zagra z Łotwą, a Białoruś ze Słowenią. Białoruś - Polska 3:2 (2:0, 0:1, 1:1) Bramki: Oleg Mialeszka (6.), Rusłan Salei (15., w przewadze), Oleg Antonienko (55.) - Mariusz Czerkawski (21.), Michał Garbocz (53., w przewadze). Białoruś: Szabanow - Jerkowicz, Chmyl, Kalużny, Antonienko, Jesaulau - Radinski, Baszko, Czuprys, Mialeszka, Krucikau - Salej, Stas, Kolcow, Grabowski, Galczeniuk - Kostiuczenok, Mikulczik, Strachau, Zadzialonau, Sawin. Polska: Jaworski - Zamojski, Szczepaniec, Czerkawski, Garbocz, Płachta - Dulęba, Gonera, Klisiak, Parzyszek, Leszek Laszkiewicz - Sokół, Bartłomiej Piotrowski, Dołęga, Słaboń, Proszkiewicz - Jaros, Jakubik, Oliwa - Gabryś, Różański. Widzów ok. 300. Sędziował Christer Larking (Szwecja). Kary: Białoruś - 10, Polska - 10 min. Łotwa - Słowenia 2:1 (0:1, 2:0, 0:0) Bramki: Karlis Skrastins (21.), Janis Sprukts (27.) - Jurij Golicić (16). Karne minuty: Łotwa - 10, Słowenia - 10.