<a href="http://konkurs.ligamistrzow.interia.pl/laureaci">Wygraj bilet na finał Ligi Mistrzów w Londynie!</a> Łzy żalu, przerażenia i bezsilności płynące po policzkach piłkarzy Salamanki były poruszającym komentarzem do tego, co stało się w 51. minucie meczu z Betisem. Ich kolega Miguel Garcia zatoczył się, i padł na boisko nieprzytomny. W wyobraźni kolegów z drużyny i ich rywali odżyły tragiczne przypadki, które kosztowały życie Antonio Puerty z Sevilli, Daniego Jarque z Espanyolu oraz mniej znanego gracza z III-ligowego zespołu Reus Jordiego Pitargue, który zmarł nagle na atak serca w swoim domu. Na tym nie koniec, bo przecież podczas gry zasłabł też piłkarz Realu Madryt Ruben de la Red i, choć przeszedł pomyślnie wszystkie testy medyczne, do dziś nie znalazł się lekarz, który pozwoliłby mu wrócić do futbolu. Na zielone światło lekarzy czeka też Sergio Sanchez z Sevilli. Jest już po operacji serca, a jego wadę zdiagnozowano dopiero po śmierci Puerty, gdy w Sevilli zaostrzono badania piłkarzy. Także Miguel Garcia zawdzięcza wiele tragicznemu wypadkowi Puerty, od tamtego czasu na meczach I i II ligi w Hiszpanii lekarze muszą mieć aparat do reanimacji. Właśnie on uratował 31-letniego gracza Salamanki, u którego dopiero po wypadku zdiagnozowano wadę serca. Lekarze przez tyle lat nie potrafili wykryć, że nie nadaje się do uprawiania tak wyczerpującej dyscypliny sportu, choć ojciec piłkarza przeżył w jego wieku podobny wypadek. Hiszpania jest w szoku. Nawet w chwili największego triumfu swoich piłkarzy na mundialu w RPA Andres Iniesta nie pozwolił jej zapomnieć o dramatach kolegów. Po zdobyciu złotej bramki w finale z Holandią ściągnął koszulkę, by pokazać napis upamiętniający nagłą śmierć Daniego Jarque. "El Pais" stara się tłumaczyć te wszystkie przypadki statystyką. Rocznie w Hiszpanii umiera nagle 40 tys ludzi. U sportowców trafia się 40 do 50 takich przypadków - nagłaśniane są przede wszystkim dramaty piłkarzy ze względu na popularność dyscypliny. Innego zdania są sąsiedzi. Włoska "La Gazetta dello Sport" zarzuca lekarzom sportowym w Hiszpanii zbyt niski poziom diagnozowania takich przypadków, a nawet zawodową bezmyślność. Według Włochów zanim Antonio Puerta zmarł na boisku, kilka razy tracił przytomność mając zawroty głowy. Dziennik z Italii podaje wzorcowy przykład z Serie A przypominając, że u trzech graczy afrykańscy Kanu, Fadigi i Kone wykryto wady serca dopiero wtedy, gdy trafili do włoskich klubów. Stan Miguela Garcii jest stabilny. W piłkę już nie zagra. Prawdopodobnie jest jednak, że z taką wadą serca nie powinien rozegrać ani jednego meczu na tym poziomie. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1968201">Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu</a>