"Red Devils" jak określa się koreańskich kibiców musieli przełknąć gorycz porażki. Miliony siedzące na ulicach Seulu powoli pogrążają się w morzu łez - prawdziwa narodowa tragedia. Wszystkie przyniesione plakaty są zwijane, flagi zwisają smętnie, nikt nie ma ochoty nimi szaleńczo machać. Wiele osób nadal jest na ulicach stolicy, wpatrując w białe już telebimy. Dachy w samochodach w końcu będą całe. Zamiast hektolitrów son-ju - tutejszego alkoholu, którym świętowano każdy triumf płynął hektolitry łez. Widziałem ludzi, którzy kręcili przecząco głowami, twarze schowane w dłoniach. Teraz pozostaje im walka o trzecie miejsce.