Polacy w poniedziałek w angielskim Peterborough wygrali turniej półfinałowy i uzyskali bezpośredni awans do wielkiego finału. Podczas czwartkowego turnieju barażowego "biało-czerwoni" pojawili się na trybunach leszczyńskiego stadionu w roli kibiców. "Może i fajnie byłoby spróbować sił w barażu, ale z drugiej strony mogliśmy turniej oglądać spokojnie i nie męczyć się. Nie mieliśmy jednak wolnego dnia, bo wcześniej trenowaliśmy w Ostrowie. Nasi mechanicy cały czas czuwali nad naszymi motocyklami" - wyjaśniał Jarosław Hampel, który w turnieju półfinałowym był najlepiej punktującym zawodnikiem w polskim zespole (14 pkt). Jak dodał, dla niego i jego kolegów nie miało większego znaczenia, które z reprezentacji awansują do finału. "Australijczycy byli zdecydowanie najlepsi, natomiast pozostałe zespoły prezentowały bardzo równy poziom. Dla nas nie było istotne, kto jako drugi awansuje do finału". Hampel chwalił tor, który przygotowano na turniej barażowy. Dzięki temu kibice mogli obejrzeć sporo walki, zawodnicy często się zamieniali pozycjami, a zanotowano tylko jeden groźny upadek. "Podejrzewam, że dokładnie taki tor będzie przygotowany na sobotę i myślę, że jak najbardziej będzie nam odpowiadał" - podkreślał. Żużlowiec Unii Leszno nie ukrywa, że najgroźniejszym rywalem w walce o złoty medal będą Australijczycy. W ich składzie na sobotni finał dojdzie do jednej zmiany - poobijanego Adama Shieldsa zastąpi Troy Batchelor. "Myślę, że walka o mistrzostwo rozstrzygnie się między nami a Australijczykami. Rosjan stać na pewno na jakiś błysk, ale też nie sądzę, by jutro odegrali w finale kluczową rolę" - podsumował Hampel.