- Pierwsza żółta kartka mi się na pewno należała, tak samo jak Korzymowi, który mnie pierwszy uderzył, gdy byłem bez piłki. Potem zdenerwowałem się tym, że Kowalczyk brutalnie sfaulował Zahorskiego. Sędzia nas "wykartkował", a Kowalczykowi po raz kolejny się upiekło. Tak doświadczony arbiter powinien wytrzymać presję. Dla mnie to jest błąd sędziego. Powinien sędziować równorzędnie w obie strony. Kowalczyk kilkakrotnie nieprzepisowo zatrzymywał Zahorskiego, a arbiter ani razu nie zagwizdał. Chciałbym, aby prasa przestała prowadzić pomiędzy mną, a trenerem Wieczorkiem jakieś pogawędki. Przez rok swojej pracy realizowaliśmy wyznaczony cel, razem zarobiliśmy pieniądze. Ja mu życzę powodzenia w Odrze, a dziennikarze niech zajmą się ocenianiem, łącznie z telewizją Canal+, która wybiera jakieś sytuacje pomiędzy Tomkiem Hajto, a Ryszardem Wieczorkiem. Znamy się przecież bardzo dobrze, bo ze sobą współpracowaliśmy. Nie mamy już tego samego pracodawcy, takie jest po prostu życie - mówił 36-letni obrońca zabrzan.