- Diagnoza jest taka, jak przypuszczałem. Mam złamane jedno żebro, drugie jest pęknięte. To złamane jest w taki sposób, że przy każdym kaszlnięciu, czy wysiłku fizycznym, końcówki kości przesuwają się i wbijają w mięśnie. Może się zdarzyć, że uszkodzą płuco, co grozi w najlepszym wypadku odmą i koniecznością wykonania operacji, żeby je odpowietrzyć - poinformował żeglarz. Zarówno lekarz w Fortalezie, jak również konsultanci medyczni regat oraz poproszony o opinię w Polsce dr Roman Marczewski, który widział zdjęcia rentgenowskie obrażeń Gutkowskiego, są zgodni co do zaleceń. Powinien pozostać on w porcie, aby kości zregenerowały się na tyle, żeby zminimalizować ryzyko obrażeń wewnętrznych. Uraz jest wynikiem niedawnego upadku do kokpitu na plecy. Komisja regatowa oficjalnie potwierdziła, iż nie ma limitu czasowego, jeśli chodzi o postój w porcie podyktowany względami technicznymi. Nie pociąga on za sobą żadnych konsekwencji w postaci punktów karnych. Jest to dozwolone regulaminem. - Ani przez moment nie myślałem o przerwaniu wyścigu. Jeżeli poczekam tutaj 10 dni, niczego to nie zmieni, jeśli chodzi o punktację na etapie do Charleston (USA). Nadal będę czwarty, tak jak teraz. Nie będę aż tak bardzo ryzykował swojego życia. Będę też mógł naprawić usterki na jachcie, czyli bukszpryt, mocowanie sztagu, alternator. Chcę też porozmawiać z właścicielami tutejszej stoczni na temat możliwości naprawy kila, bo w Charleston nie będzie zapewne na to czasu - powiedział Gutkowski. Aby pokonać dystans ok. 3200 mil morskich, jakie dzielą Fortalezę od mety czwartego etapu w Charleston w Południowej Karolinie, potrzeba około 18 dni żeglugi. Polak uważa, że w tym czasie dopłynięcie do USA jest możliwe bez zbędnego ryzyka i nacisku na wynik. Gutkowski, który zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej regat, osiem mil za równikiem musiał zmienić kurs i skierować się do Fortalezy. W piątek poinformował komisję regatową o poważnej awarii. Na pokładzie "Operon Racing" urwało się górne mocowanie głównego sztagu - jednej z trzech stalowych lin utrzymujących maszt w pionie. Ten rodzaj awarii wyklucza możliwość wykonania naprawy na morzu. Z uwagi na to, że stabilność masztu jest priorytetem dalszej żeglugi, Polak zdecydował się na postój techniczny w Fortalezie. Start z Charleston do piątego, ostatniego etapu regat Velux 5 Oceans, organizatorzy zaplanowali na 14 maja.