Czy 53-letni Miguel Angel Lotina uległ halucynacji? A może fatalnemu zauroczeniu, którego podmiotem bywał tak często piłkarz Guti? Kiedy w 40. minucie meczu Deportivo - Real stojąc twarzą w twarz z bramkarzem Aranzubią, Jose Maria Gutierrez zagrał piłkę piętą do Benzemy, stało się oczywiste, co będzie akcją miesiąca. Niech sobie Nani slalomuje między obrońcami Arsenalu, a Wayne Rooney zdobywa 20. gola w sezonie. Zafascynowana publika i tak będzie pytać, czy jest w ogóle możliwe, to, czego dokonał Guti? Faktycznie jest coś fascynującego w osobie Jose Marii Gutierreza. Jakaś skrajna ambiwalencja, niezmierzony talent do olśniewania, lub irytowania. Jeszcze kilka tygodni temu był na śmietniku historii, dziś kumple z Realu nie wyobrażają sobie kolejnego meczu bez niego. "To jest piłkarz unikalny" - mówi Sergio Ramos, a drugi ze stoperów Raul Albiol nie cofa się przed słowem: "geniusz". Esteban Granero był blisko bramkowej akcji, ale przyznaje, że to, co zrobił starszy kumpel, kompletnie go zaskoczyło. Zaskoczony nie był tylko Karim Benzema, który ogłosił, że ćwiczył to z Gutim na treningu. Cała krótka podróż z La Corunii upłynęła jednak graczom Realu na podziwianiu kolegi. "To wielki przywilej mieć go w drużynie" - uważa Manuel Arbeloa. Mimo wszystko jednak najbardziej poruszająca jest opinia Lotiny. Guti zagrał w kadrze 15 razy, ostatnio pięć lat temu. Jest specem od zagrań zjawiskowych, tyle, że zawsze, gdy trzeba było potwierdzić klasę, zawodził na całej linii. Po jednym wspaniałym meczu, przychodziły cztery najgorsze. I tak, mniej więcej, toczyła się wielce obiecująca kariera wychowanka Realu. Rzecz jasna Guti ma też kłopoty z dyscypliną. Niedawno prosił dziennikarzy, by się odczepili od jego życia prywatnego ("Nie jestem członkiem zakonu surowej reguły"). Rzeczywiście dawni koledzy, wspominający eskapady po Madrycie nie ukrywają, że nie było lepszego kompana niż Gutierrez. Nowy trener Realu Manuel Pellegrini chciał wykorzystać te umiejętności. Zrobił z Gutiego drugiego kapitana, a sam piłkarz żartował na konferencjach prasowych, że bardziej niż o swoją formę, musi dbać o samopoczucie Ronaldo, Kaki i Benzemy. Cała misterna konstrukcja zawaliła się w nieszczęsnym meczu z Alcorcon (0:4 w Pucharze Króla). Pellegrini chciał zmienić Gutiego, za co drugi kapitan bez krępacji rzucił w jego kierunku kilka siarczystych obelg. Na powrót do gry czekał prawie trzy miesiące. Tłumaczył, że powodem była kontuzja, "a kto w nią nie wierzy, niech idzie na pole sadzić kwiatki". "Pellegrini mnie nie ukarał, tylko uspokoił" - wyjaśnił. Wczoraj Guti wrócił na szczyt jednym zagraniem piętą? Nie, w ogóle gra teraz dobrze. Tradycyjnie jednak za chwilę oczekiwania znów będą wielkie i zaistnieje konieczność, by potwierdzić formę. Tu zwykle zaczynały się schody, na pokonywanie, których Guti nie miał cierpliwości i ochoty. Gdyby się jednak tym razem udało, faktycznie Del Bosque mógłby popaść w kłopoty. Selekcjoner doskonale wie jednak, do czego zdolny jest Guti, w Realu Madryt pracowali ze sobą cztery lata. ZOBACZ GENIALNĄ AKCJĘ GUTIEGO DYSKUTUJ Z AUTOREM NA JEGO BLOGU