Bartczak był zawodnikiem Zagłębia Lubin, ale gdy wiosną tego roku, gdy dobrowolnie poddał się karze za kupieniem meczu od Cracovii, został odsunięty od gry. Jagiellonii zarzuty korupcyjne piłkarzy jednak nie przeszkadzają. Wcześniej do Białegostoku trafili Hermes, Rafał Grzyb i Jarosław Lato. - Cieszę się, że Jagiellonia wyciągnęła do mnie rękę bo byłem w ciężkiej sytuacji. Nie grałem przez ostatnie pół roku, do tego doszły problemy z zawieszeniem dlatego też jestem bardzo wdzięczny i w Białymstoku mam teraz sporo do udowodnienia - powiedział tuż po parafowaniu kontraktu Bartczak. Bartczak całą swoją profesjonalną karierę spędził w Zagłębiu Lubin. To dla niego szczególny klub, mimo to zawodnik nie kryje rozgoryczenia sposobem w jakim Miedziowi się z nim pożegnali . - W Zagłębiu grałem praktycznie od dziecka. Przeszedłem tam wszystkie szczeble kariery od juniora, poprzez drugą drużynę aż do pierwszej, gdzie w końcu przyodziałem nawet opaskę kapitana. Moje sukcesy w piłce związane są tylko i wyłącznie z Miedziowymi, dlatego czas najwyższy na zaprezentowanie się gdzie indziej. Nie ukrywam również, że mam żal do klubu za to jak mnie potraktował. Kiedy Zagłębie zostało karnie zdegradowane do I ligi, prezesi blokowali mój transfer, choć ubiegały się o mnie silniejsze kluby. Teraz, kiedy sytuacja była odwrotna, to bardzo szybko mnie przekreślono i łatwo się pozbyto - przyznaje nowy obrońca Jagiellonii, który w barwach Zagłębia rozegrał 132 mecze i strzelił w nich cztery bramki. Jakie cele stawia sobie zawodnik przychodząc do Jagiellonii? - Przede wszystkim wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie, reszta przyjdzie sama. Myślę, że Jagiellonię stać na zajęcie miejsca w pierwszej trójce w przyszłym sezonie. Wystarczy popatrzeć na wyniki jakie osiągała w poprzednich dwóch sezonach. Cieszę się również, że zagramy w europejskich pucharach. Udało mi się zaliczyć epizod w tych rozgrywkach, rozegrałem 2-3 mecze, fajnie, że pojawia się szansa na przedłużenie tej przygody - stwierdza Bartczak. Zawodnik, przez pierwsze tygodnie pobytu w Białymstoku będzie osamotniony - rodzina została na razie na Dolnym Śląsku. - Pierwsze tygodnie będą dla mnie ciężkie, dlatego nie chcę, aby takie same były dla mojej rodziny. Na razie muszę skupić się na grze, przyjść i pokazać się z dobrej strony, bo zdaje się, że część ludzi już o mnie zapomniała - kończy Bartczak.