- W piątek strąciliście z fotela lidera, drużynę Polonii. Taki dobry mecz może dodać wiary we własne umiejętności? - W naszej sytuacji na pewno tak. Ogólnie patrząc na rundę jesienną, naszą grę, nasze wyniki, to jest to mizeria. Każdy dobry mecz, każdy dobry wynik jest pozytywnym impulsem dla nas. Tak jak było po Wrocławiu, że myśleliśmy, że możemy się w końcu przełamać i utrzymać tą formę, tak teraz po dobrym meczu z Polonią mamy nadzieję, że ustabilizujemy formę i zaczniemy dobrze grać. - To osławione spotkanie przed meczem z Polonią czy przerwa na reprezentację i więcej czasu na treningi bardziej pomogły dobrej postawie w Warszawie? - To się okaże po Odrze, po następnych spotkaniach, po Jagiellonii, po pucharze. Wiele mówimy po takich dobrych meczach, że się przełamaliśmy, że teraz pokażemy jak gramy. Może faktycznie to leżało po stronie motywacyjnej. Spotkaliśmy się całą drużyną, porozmawialiśmy, zmotywowaliśmy. Wiedzieliśmy w jakiej jesteśmy sytuacji. Takie spotkanie było i widocznie pomogło, choć z oceną trzeba poczekać jeszcze kilka spotkań, żeby nie było tak, jak po Śląsku. Wszyscy byliśmy "happy", mówiliśmy, że fajnie gramy, wynik był dobry. Trzeba to potwierdzić w kolejnych meczach. Klasowa drużyna to taka, która potrafi utrzymać stabilną formę i grać dobrze przez dłuższy okres czasu. - W meczu z Polonią grał Pan przeciw Łukaszowi Skrzyńskiemu, z którym grał wcześniej niemal 20 lat. To było dziwne uczucie? - Bardzo dziwne. Dziwne uczucie jak go zobaczyłem w tej koszulce, bo taka inna (śmiech). Niby zaprzyjaźnione kluby, ale jednak. Mówił przed meczem, że jak będzie miał okazję mnie kopnąć, to mnie kopnie. I mnie kopnął (śmiech). Potem mówił, że to ja go kopnąłem. Łukasz miał tu trudny okres ostatnich sześciu miesięcy, więc wypada mi się cieszyć jako jego kolega, że mu się udało i znalazł się w bardzo dobrym klubie. Teraz życzę mu, żeby ustabilizował formę i grał tak dalej. - W Cracovii jest dużo młodzieży, a Pan jest jednym z bardziej doświadczonych zawodników w drużynie. Ma Pan w związku z tym jakieś dodatkowe polecenia od sztabu, żeby pomagać im na boisku i poza nim? - Musze przywyknąć do tej sytuacji, że jestem jednym z bardziej doświadczonych graczy, ponieważ nigdy tak nie było. Lata lecą (śmiech). Rzeczywiście jest dużo młodzieży. Najważniejsze jest to, żeby oni się wkomponowali w zespół. My musimy im w tym pomóc. Ostatnio było spotkanie całej drużyny, młodzież też była i wspólnie porozmawialiśmy, więc może to jest prognostyk na przyszłość, na to, żeby się częściej spotykać.