Muller uznawany jest za jeden z największych talentów w historii niemieckiego hokeja. Już jako 18-latek został wybrany w drafcie NHL przez drużynę Washington Capitals. W lidze niemieckiej dwa razy sięgnął po mistrzostwo kraju. W 2006 roku Muller zaczął skarżyć się na bóle głowy i po badaniach lekarskich okazało się, że ma złośliwy nowotwór mózgu. Po wyczerpujących terapiach sportowiec poczuł się lepiej i był pewien, że wszystko, co najgorsze, już za nim. "Jestem szczęśliwy. Wiem, że choroba może powrócić, ale nie myślę o tym. Muszę być optymistą" - mówił wtedy Muller. Niestety, podczas jednej z rutynowych kontroli lekarskich okazało się, że rak powrócił. "Zostało ci siedem tygodni życia" - usłyszał od swojego lekarza niemiecki hokeista. Po takich słowach większość ludzi straciłaby chęć do życia, jednak Muller postanowił stanąć losowi na przekór. "Nie myślę o tym. Skupiam się tylko na hokeju - twierdzi Mueller. - Chcę zagrać w meczu rozpoczynającym nowy sezon ligowy i w ten sposób podziękować kolegom z drużyny za zaufanie, jakie do tej pory we mnie pokładali. Ale chcę być traktowany jak każdy inny z zawodników. Nie chcę grać tylko dlatego, że ktoś mi współczuje" - podkreśla Mueller. Więcej w "Super Expressie".