Obydwa zespoły przegrały swoje mecze w poprzedniej kolejce, więc zamierzały się zrehabilitować w oczach kibiców. Zdecydowanie bardziej dążyli do tego gospodarze. Trener bełchatowian - Paweł Janas tylko kręcił głową wzdychają - co oni grają. Jego podopieczni w pierwszej połowie nie przeprowadzili ani jednej składnej akcji i nie oddali ani jednego strzału! A Górnik od początku ruszył do ataku. Już w 3. minucie powinno być 1-0. Michal Gaszparik dośrodkował z lewego skrzydła, w polu karny piłkę głową zgrał Aleksander Kwiek, a Tomasz Zahorski strzelił z dwóch metrów. Kapitalną interwencją popisał się jednak Łukasz Sapela, który na linii bramkowej wygarnął piłkę. W 24. minucie, po koszmarnym błędzie Jacka Popka (przeskoczyła go piłka), w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Paul Thomik. Skrzydłowy Górnika nie trafił jednak w bramkę. W zespole Górnika bardzo aktywny w ofensywie był prawy obrońca - Michael Bemben. Oddał on dwa bardzo groźne strzały z dystansu. Minimalnie niecelne. Również blisko szczęścia była Zahorski, lecz dwa razy główkował obok słupka. Po przerwie goście byli nieco aktywniejsi, ale wciąż okazje do zdobycia gola miał tylko Górnik. Podopieczni Adama Nawałki byli jednak potwornie nieskuteczni. W 63. minucie Zahroski pięknie ograł Grzegorz Fonfarę, wyłożył piłkę Aleksandrowi Kwiekowi, a ten nie zdołał pokonać Sapeli, choć strzelał z kilku metrów. Chwilę później Kwiek zrewanżował się Zahorskiemu znakomitym podaniem. Tym razem napastnik Górnika fatalnie spudłował w sytuacji sam na sam. W końcówce Marcin Wodecki trafił w słupek, a w już w doliczonym czasie gry Sapela, po raz kolejny uratował swój zespół broniąc groźny strzał Mariusza Przybylskiego. Gdy już wszyscy pogodzili się z remisem, Górnik wywalczył jeszcze rzut rożny. Wodecki zagrał krótko do Kwieka, ten wyłożył piłkę do Adama Marciniaka, który precyzyjnym strzałem znalazł sposób na Sapelę, który był jedynym wyróżniającym się zawodnikiem w zespole Pawła Janasa. Powiedzieli po meczu: Trener PGE GKS Paweł Janas: - Pechowo kończą nam się ostatnie wyjazdy na Śląsk, bo tracimy bramki w samych końcówkach. Szkoda, że nie udało się wywalczyć punktu. Przyjechaliśmy z nastawieniem, że przynajmniej remis osiągniemy. Nie stworzyliśmy wielu sytuacji, ale z drugiej strony w poprzednim spotkaniu stworzyliśmy kilka, a przegraliśmy 0-3. Taka to już jest piłka. Trener Górnika Adam Nawałka: - Wiedziałem, że to będzie trudne spotkanie, bo GKS pokazał w poprzednich meczach, że jest dobrze ułożonym taktycznie i zorganizowanym zespołem. Dzisiaj byliśmy częściej przy piłce, stwarzaliśmy sytuacje i potwierdziło się, że konsekwentna gra do końcowego gwizdka sędziego może przynieść sukces. Czy wierzyłem po tylu zmarnowanych sytuacjach, że zdobędziemy gola? Tak, trener ma taki obowiązek, a szczęście w piłce jest niezbędne. Górnik Zabrze - PGE GKS Bełchatów 1-0 (0-0) 1-0 Adam Marciniak (90+3) Górnik: Łukasz Skorupski - Michał Bemben, Adam Banaś, Adam Danch, Adam Marciniak - Paul Thomik (88. Michał Pazdan), Mariusz Przybylski, Aleksander Kwiek, Krzysztof Mączyński (76. Arkadiusz Milik), Michal Gasparik (76. Marcin Wodecki) - Tomasz Zahorski. PGE GKS: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Maciej Szmatiuk, Damian Zbozień, Jacek Popek - Kamil Kosowski, Maciej Mysiak (78. Mate Lacic), Grzegorz Baran, Dawid Nowak (82. Grzegorz Kuświk), Miroslav Bozok (90+1. Tomasz Wróbel) - Marcin Żewłakow. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Jacek Popek, Miroslav Bozok, Grzegorz Kuświk. Widzów 3˙500. Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela Zobacz zapis relacji na żywo