"Czarne Koszule" zastawiły pułapkę na "Białą Gwiazdę" (krzywą murawę, ich dyrektor sportowy Radosław Majdan podkreślał przed meczem, że będzie atutem gospodarzy) i same w nią wpadły. Trener wiślaków - Henryk Kasperczak zdjął Pawła Brożka już po I połowie i dał mu sygnał, że czas się wziąć w garść. Polonia narobiła nie mało zamieszania pod bramką Marcina Juszczyka. Nie wyglądała na zespół z ostatniego miejsca. Jeśli tylko taką mobilizację będzie prezentowała z innymi starciami, a nie tylko z mistrzem polski, szybko powinna odkleić łatkę "czerwonej latarni". Mecz "Kolejorza" z legionistami też miał osobliwości. Robert Lewandowski opowiadał naszemu poznańskiemu wysłannikowi, że nie boi się Jana Muchy. Po czym, jakby chciał zaprzeczyć przegrał z nim sześć pojedynków. Może pod wpływem stawki tego spotkania "Lewy" nie był sobą - zimnym, bezlitosnym dla bramkarzy rywali kilerem. Tym razem chciał bardziej niż zwykle, a czasem jak się chce aż za bardzo, to nic nie wychodzi. Robert raz wygrał z Muchą, tyle że sędzia Hubert Siejewicz bez cienia wątpliwości pokazał, że ścięty z nóg przez Słowaka "Lewy" zabawił się w aktorskie nurkowanie. Na szczęście ich obu (Siejewicza i Lewandowskiego) błąd sędziego nie wypaczył wyniku meczu. Arbiter powinien podziękować za to Semirowi Stiliciowi, a dokładniej jego lewej nodze od wiązania krawatów. - O tym, że byłem faulowany głównemu powinien podpowiedzieć liniowy. Sędziowie mają przecież słuchawki, ale jak widać niewiele to pomaga - dziwił się Robert Lewandowski. Lech na wiosnę gra najlepiej, lecz wszystko na to wskazuje, że gol Stilicia był na wagę wicemistrzostwa Polski. Zgadzam się z Tomaszem Frankowski, który zauważył, że Wisła na tak zaawansowanym etapie nigdy nie roztrwoniła przewagi i nic na to nie wskazuje, żeby się to miało stać teraz. Tym bardziej, że czas pracuje na korzyść Kasperczaka - z każdym dniem kapela wydobywa coraz czystsze dźwięki, właśnie takie, jakie chodzą po głowie dyrygentowi. "Brozio" ma słabszy okres, ale w odwodzie jest niedawny reprezentant Polski - Rafał Boguski. Kasperczak może sobie pozwolić na to, by z ławki wchodził finalista nadchodzącego mundialu - Andraż Kirm. Takiego zaplecza nie ma nikt w Polsce. Ostatecznie losy mistrzostwa rozstrzygną się w 25. kolejce, gdy do Krakowa, na starcie z Wisłą przyjedzie Lech. Swoją drogą, szkoda, że liga powoli dobiega do końca. Większość drużyn dopiero teraz zaczyna się rozpędzać, choć niektóre niespodziewanie wyhamowały, jak choćby Cracovia. Zagłębie Lubin z Lechią Gdańsk stworzyły ciekawe widowisko ze zwrotem akcji identycznym, jak w meczu Arsenalu z Barcą. Lech z Legią zagrały tak, że momentami zapierało dech w piersiach. Hitu kolejki nie oglądałoby się tak dobrze, gdyby nie niesamowity doping fanów "Kolejorza". Wracając do Lewandowskiego, ciekawa dyskusja na temat ewentualnego transferu tego piłkarza przetoczyła się w ostatnim "Cafe Futbol". Wojciech Kowalczyk rekomenduje "Lewemu" wyjazd do Serie A (wchodzi w rachubę Genoa). Sęk w tym, że w Italii są trzy, co najwyżej cztery kluby, które lekką ręką mogłyby zapłacić co najmniej trzy mln euro odstępnego (tyle chce Lech). Obawiam się jednak, że akurat one jeszcze długo nie kupią nikogo bezpośrednio z Polski. Wprawdzie Catania zapłaciła około miliona euro Legii za Błażeja Augustyna, było to jednak jeszcze przed kryzysem. Z tym ewentualnym transferem jest też inny problem, Lewandowski nie zagra na MŚ. Od sierpnia nie gra też w europejskich pucharach. Polska Ekstraklasa, czy towarzyskie mecze naszej reprezentacji nienajlepiej promują piłkarzy. Nasz felietonista i komentator Polsatu Sport - Roman Kołtoń jest spokojny, że "Lewy" poradziłby sobie również w Blackburn. Roman przytacza rozmowę menedżera Lewandowskiego - Cezarego Kucharskiego (mamy nadzieję, że bo ostatnich zajściach na Bemowie panem Czarkiem nie zajęli się "Borowicy"), że Robert widzi w Premier League piłkarski Hollywood i chce się do niego dostać. Również jestem optymistą jeśli chodzi o naszych piłkarzy, ale pomny niepowodzeń w silnych klubach ostatnich gwiazd naszej ligi (Maciej Żurawski, Kamil Kosowski, Mirosław Szymkowiak, Tomasz Frankowski, Jakub Błaszczykowski też nie może się wydostać z przeciętnej Borussi) doradzałbym Lewandowskiemu cierpliwość i rozwagę przy wyborze nowego pracodawcy. Przejściowo optymalne byłyby ligi holenderska, czy francuska. One świetnie rozwijają i promują piłkarzy. Sęk w tym, że w zestawieniu z Anglikami, Hiszpanami, czy nawet Włochami Eredivisie i Ligue 1 to biedniejsze ligi. Za Polaka ich kluby nie wyłożą powyżej trzech mln euro. Mam nadzieję, że Robert wziął sobie do serca przesłanie<a href="http://zbigniewboniek.blog.interia.pl/?id=1865602">Zibiego Bońka</a> : "Szczęście grania dla swoich kibiców zaczyna się doceniać dopiero wtedy, gdy ich zabraknie." Michał Białoński